Bezdomny mężczyzna zawołał Wanję po imieniu. Kiedy kobieta spojrzała mu w oczy, oniemiała pod wpływem emocji

„Przyjaciel staje się fragmentem naszej biografii jak data urodzenia, pierwsza szkoła czy imiona rodziców” – Janusz Leon Wiśniewski.

Przez nasze życie przewijają się tysiące ludzi. Jedni zostają z nami dłużej, związani pracą, sąsiedztwem, czy innymi uwarunkowaniami, inni odchodzą już po chwili, nie znajdując z nami wspólnego języka. Raz na jakiś czas spotykamy jednak kogoś wyjątkowego.

Ten ktoś jest przy nas, kiedy odnosimy sukcesy i służy ramieniem, gdy przychodzi nam pogodzić się z porażkami. Nie łatwo go spotkać, choć każdy gorąco tego pragnie. Wszyscy bowiem chcą być kochani bezinteresownie, takimi, jacy są. Podobnym uczuciem obdarzyć może jedynie przyjaciel. To osoba, która zna nas na wylot i życia by jej brakło, gdyby miała spisać wszystkie głupie rzeczy, które przy niej zrobiliśmy. Mimo to na przyjaciela zawsze możemy liczyć i na nim polegać.

Istnieją różne rodzaje przyjaźni. Jedne, by istnieć, wymagają stałego kontaktu, spotkań i rozmów. Inne, te najbardziej niezwykłe trwają mimo upływu czasu. To relacje na tyle trwałe, że nie przeszkadza im ani spora odległość między dwójką ludzi, ani milczenie. Szczególna więź między przyjaciółmi sprawia, że nawet po latach rozmawiają ze sobą tak, jakby widzieli się wczoraj. Wystarczy im jedno spojrzenie, by wszystko wiedzieć.

Podobny związek połączył we wczesnym dzieciństwie Wanję Mwaurę i Patricka „Hingę” Muna z Nairobi w Kenii. Wychowali się na jednym podwórku i byli dla siebie niczym rodzeństwo. Patrick lubił piłkę nożną, miał talent, wróżono mu sportową karierę, nazywano nawet „Pele”. Wanja miała inne zainteresowania, wolała książki i naukę. Po szkole ich drogi się rozeszły.

Wanja nie miała kontaktu z przyjacielem, śledziła jednak wiadomości sportowe i nagłówki gazet z myślą, że kiedyś wśród nich znajdzie nazwisko Patricka. Myślała, że „Pele” zrobi karierę i będzie grał w którymś z bogatych zagranicznych klubów. Nie mogła wiedzieć, że życie przyjaciela zupełnie się wykoleiło, a po śmierci babci, która go wychowywała, chłopak zszedł na złą drogę. Zasmakowały mu narkotyki, ciągnęło go do bójek, a przez nałóg wkrótce wylądował na ulicy.

Zmienił się nie do poznania, więc w dniu, w którym wypatrzył i zawołał po imieniu swoją dawną znajomą, ta początkowo nie mogła skojarzyć, z kim ma do czynienia. Dopiero gdy spojrzała mężczyźnie w oczy, w zapadniętej zmęczonej twarzy, dostrzegła znajome rysy. Smutek zalał jej serce, a wzruszenie odebrało głos. Tak straszne było zderzenie rzeczywistości z wyobrażeniami o przyjacielu, którymi się karmiła.

Gdy usłyszała jego historię, postanowiła pomóc. Zebrała pieniądze i wysłała Patricka na leczenie. Dziewięciodniowy detoks w klinice rehabilitacji trochę pomógł. Teraz kobieta zbiera środki, by zafundować „Pelemu” odwyk z prawdziwego wrażenia. W oczach przyjaciela jest prawdziwą bohaterką.

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : viralnova.com

Reply