Charles tak kocha tatuaże, że opracował metodę ich wycinania i przechowywania po śmierci właściciela! Chcielibyście mieć taką pamiątkę po bliskim zmarłym?

Hamm opracował specjalny proces usuwania tatuaży z ciał zmarłych oraz ich trwałej konserwacji (aby tego dokonać, usunął fragment własnej wytatuowanej skóry!).

Fragmenty skóry tak zabezpiecza, że nadają się do włożenia np. w ramkę na zdjęcia. Mężczyzna przekonuje, że taka ozdoba, choć bardzo osobliwa, może z powodzeniem zstąpić tradycyjne dzieła sztuki wiszące na naszych ścianach.

 

Na razie usługa ta jest dostępna tylko dla członków organizacji NAPSA – koszt przystąpienia do niej to 115 dolarów wpisowego, a roczna składka członkowska wynosi 60 dolarów. Kiedy ktoś zapisany do niej umrze, jego bliscy w ciągu 18 godzin od momentu zgonu mogą powiadomić NAPSA o chęci wycięcia tatuażu, za co organizacja zapłaci 2 tysiące dolarów.

Trudno osądzić słuszność pomysłu Hamma, bo z jednej strony myśl preparowania ludzkiej skóry jest przerażająca, ale z drugiej strony pojawia się żal, że wraz z czyjąś śmiercią, destrukcji ulega piękny rysunek.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : vice.com, deadbees.net

Reply