„Ta elektrownia atomowa jest na skraju wytrzymałości” – grzmią Niemcy i rozdają tabletki z jodem. Przezorność, panika czy maskowanie skutków katastrofy?

Energia nuklearna zaczynała wyglądać jak panaceum na nasze uzależnienie od ropy, jednak dziś to bardziej pakt z diabłem” –  Eugene Robinson.

Człowiek jest uzależniony od energii, dlatego od dziesięcioleci szuka sposobu, by pozyskiwać ją szybko, tanio i efektywnie, a także bez większej szkody dla środowiska. Niestety nie wszystkie rozwiązania, które na początku wydawały się dobre, w dłuższej perspektywie okazały się słuszne.

W połowie XX wieku naukowcy nauczyli się wykorzystywać energię z rozszczepu jąder atomu, co w energetyce zapoczątkowało erę elektrowni jądrowych. Pierwszym takim obiektem była elektrownia atomowa w Obnińsku (ZSRR), otwarta w 1954 roku.

Energia pozyskiwana z rozszczepu atomu zrobiła zawrotną karierę: już w latach siedemdziesiątych uruchamiano na całym świecie kilkanaście reaktorów rocznie! Zarówno Europejczycy, jak i Amerykanie chętnie inwestowali w nowe elektrownie atomowe, widząc w nich świetne inwestycje, gwarantujące bezpieczeństwo energetyczne na długie lata.

Zachwyt nad elektrowniami jądrowymi wynikał z dwóch faktów: produkcja energii była tania, a same obiekty funkcjonowały bezawaryjnie. Ta sytuacja jednak nie trwała wiecznie: wszystko zmieniło się 1986 roku, kiedy doszło do katastrofy w radzieckiej elektrowni atomowej w Czarnobylu. Po tym zdarzeniu świat zrozumiał, że pozyskiwanie energii w ten sposób jest bardzo ryzykowane i może kosztować życie milionów osób.

W latach dziewięćdziesiątych zaczęto więc ograniczać budowę elektrowni atomowych, ale pojawił się problem, co zrobić z tymi, które już funkcjonują. Teraz z tym pytaniem zmagają się Niemcy i Belgowie, którzy żyją w cieniu elektrowni jądrowej Tihange, będącej w fatalnej kondycji. Eksperci twierdzą, że katastrofa wisi na włosku, a może nawet już do niej doszło…

Czy Europie znów grozi skażenie chmurą radioaktywnych oparów? Szczegóły znajdziecie na kolejnej stronie. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : dailymail.co.uk, bbc.com, geekweek.pl, wikipedia.org

Reply