Z zimną krwią mordował dzikie zwierzęta. Któregoś dnia zjadły go krokodyle!

Niektórym ludziom przez długi czas udaje się robić złe rzeczy.

Ich występki uchodzą im na sucho i wydaje się im, że są bezkarni. Jest tak do pewnego czasu. Za tydzień, miesiąc czy rok będą musieć zapłacić za zło, jakie wyrządzili. Wtedy przychodzi czas na skruchę. Niestety, czasu nie da się odwrócić i naprawić wyrządzonych szkód. Można tylko zadośćuczynić i wyciągnąć wnioski w nieodpowiedniego postępowania.

44-letni Scott Van Zyl zniknął bez śladu w kwietniu 2017 roku. Mężczyzna był myśliwym z Południowej Afryki, a jego największą pasją było mordowanie niewinnych zwierząt. Pewnego dnia wyruszył na safari i już nie wrócił. On i jego towarzysz wysiedli z ciężarówki i ruszyli na polowanie w dwóch różnych kierunkach. Scott wziął ze sobą psy. Pod koniec dnia czworonogi wróciły do obozu bez opiekuna.

Okazało się, że jego karabin oraz rzeczy ciągle były w samochodzie. Jego towarzysz nie miał pojęcia, co mogło się wydarzyć. W końcu Scott był profesjonalistą i słynął z idealnego planowania wypraw. Nie bał się nikogo i niczego. Wśród myśliwych był bardzo cenioną postacią ze względu na celne oko i okrutne umiejętności. Niedługo po zaginięciu zespół ratowniczy wyruszył na poszukiwania. Zaangażowano helikopter oraz nurków, którzy przeczesywali pobliskie zbiorniki wodne.

Przejdź na kolejną stronę i dowiedz się więcej. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

źródło : dailymail.co.uk

Reply