Dziesiątki Teksańczyków uciekając przed powodzią przywiązywało swoje psy do drzew, skazując je tym samym na śmierć! Czy walka z żywiołem usprawiedliwia takie zachowanie?
Ludzie walcząc o przetrwanie są gotowi do największych podłości.
Najmocniej zakorzenionym w człowieku pragnieniem jest potrzeba zachowania/ocalenia życia i to dlatego ludzie w chwilach zagrożenia są zdolni do heroicznych czynów i ogromnych poświęceń. Niestety będąc w niebezpieczeństwie można też totalnie stracić zdrowy rozsądek i zacząć zachowywać się okrutnie.
Ostatnie dni są bardzo ciężkie dla mieszkańców stanu Teksas w USA: region ten nawiedził huragan Harvey, który zniszczył setki domów, dróg i linii energetycznych. Dodatkowo przez kilkanaście dni intensywne padał deszcz i woda wystąpiła z rzek i jezior.
Powódź przetaczająca się przez Teksas niszczy wszystko na swojej drodze. Całe miasteczka stoją pod wodą, a ich mieszkańcy zostali zmuszeni do ewakuacji, w której pomaga wojsko i gwardia. Niestety podczas akcji ratunkowej okazało się, że wielu miłośników psów tylko udawało szczere uczucie do tych zwierząt….
Podczas powodzi w Teksasie zginęły już dziesiątki zwierząt, choć niektóre z nich można było uratować. Mowa tu przede wszystkim o psach, którym właściciele świadomie odebrali szansę na ocalenie.
Podczas ewakuacji zaobserwowano bowiem dziesiątki psów przywiązanych do drzew, słupów telefonicznych i balustrad. Każdy, kto tak zrobił, skazał czworonoga na pewną śmierć, ponieważ uwiązany nie miał szans odpłynąć po nadejściu fali i znaleźć schronienia w innym miejscu!
Zapraszamy na drugą stronę artykułu.