Pozując do zdjęć, wiktoriańskie kobiety chowały swe twarze pod narzutami. Powód, dla którego to robiły jest dziwny i niespodziewany…

Czasy wiktoriańskie były naprawdę dziwne.

W XIX w. fotografia dopiero raczkowała. Nic więc dziwnego, że portrety z tamtych lat są specyficzne, a niekiedy niepokojące. Ludzie na zdjęciach byli poważni i nigdy się nie uśmiechali, o dreszczyk przyprawiały fotografie ze zmarłymi, którzy udawali żywych. Pojawiły się również portrety z ukrytymi, zakapturzonymi, lub okutanymi w kapy i narzuty postaciami. Kim były i dlaczego zakrywały swe twarze?

Zanim technika fotografii rozwinęła się na dobre, zrobienie poprawnego zdjęcia wymagało bardzo długiego czasu ekspozycji. Wykonanie fotografii trwało nawet kilkadziesiąt minut. Długi czas oczekiwania sprawiał, że pozujący do zdjęć, utrwalani zostali ze śmiertelnie poważnymi, a niekiedy zniecierpliwionymi minami, nie mogli bowiem utrzymać uśmiechu na twarzy dłużej niż przez kilka minut.

Musieli przez długi czas tkwić w bezruchu, najmniejsze drgniecie mogło sprawić, że fotografia wyszłaby rozmazana.

O ile dorosłym sztuka pozostawania w jednej pozycji na ogół się udawała, o tyle dla dzieci pozostawało to nie lada wyzwaniem. By więc maluchy nie kręciły się i nie ruszały sadzano przy nich mamy. Kobiety trzymały mocno wiercące się pociechy. Dzięki nim zdjęcia wychodziły ostrze i ładne. Dlaczego miały na głowach koce i firany to już inna pytanie.

Odpowiedź na nie znajdziecie na następnej stronie.

ci są urocze i pocieszne, każdy jednak, kto próbował zrobić dziecku zdjęcie, wie jaka trudna to sztuka. Malce są spontaniczne, nie rozumieją, że niektóre zachowania, czy gesty nie powinny być utrwalane na fotografiach. Kręcą się więc wiercą, płaczą, obgryzają paznokcie i ziewają w najlepsze. O ile teraz zawsze znajdzie się sekunda na utrwalenie tego jednego, niepowtarzalnego momentu, gdy maluch siedzi spokojnie, o tyle dawniej graniczyło to z cudem.

Na zdjęciu obok swoich pociech znajdowała się więc mama. Kobieta zwykle jednak pozowała w kocu, kapie, firanie, bądź chuście na głowie. Była to tzw. ukryta matka lub matka-duch. Dlaczego? Powód był prostszy, niż by się wydawało. Takie zdjęcia najzwyczajniej w świecie były tańsze! W tamtych czasach nie płacono bowiem za każdą fotografię jednakowo.

To, ile będzie ona kosztować uzależnione było od liczby osób, które się na niej znalazły. Kiedy zachodziła konieczność przytrzymania niesfornego malucha matka dla oszczędności chowała się pod koce, starając wtopić w tło.

Czasem pojawiał inny, rzadszy powód, dla którego mamy kryły się pod tkaninami. Kobiety chciały mieć zdjęcia swych dzieci, nie swoje. To maluchy były tematem fotografii. Ich mamy dla siebie z reguły wybierały malarza. Na obrazie łatwiej było ukryć niedoskonałości urody. Kobiety były na nim promienne i uśmiechnięte, a nie poważne i spięte.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : pinterest.com, independent.co.uk, theguardian.com

Reply