Tatuowane świnie. Artystyczna prowokacja czy wielka przesada?
Wim Delvoye uważa się nie za artystę, a wielkiego prowokatora. Znany jako zły chłopiec współczesnej sztuki, znany z kontrowersyjnych wydarzeń, szokuje i przekracza wszelkie konwencje w imię sztuki.
W swoich instalacjach i projektach używa wszelkich dostępnych środków – im dziwniejsze, tym lepiej. Świat poznał go dzięki instalacji „Cloaca”, która na oczach widzów trawiła jedzenie. Jednak jego projekt z użyciem świń przekroczył wszelkie granice – gdyż żywe zwierzęta posłużyły mu jako baza do jego akcji.
Artysta początkowo używał skór nieżywych zwierząt, ale potem zaczął tatuować żywe świnie. W 2004 roku kupił farmę w belgijskiej wsi, którą przekształcił na „Art Farm”.
Świnie na farmie mają zapewniona najlepsze warunki – dostają odpowiednie jedzenie, są pod opieką weterynarzy. Ale nie stawiałbym na dobre serce artysty – mężczyzna skóry ze zwierząt sprzedaje za co najmniej za 50 tys. dolarów.
źródło : wimdelvoye.be