Te trojaczki urodziły się z niezwykle rzadką deformacją czaszki. Taki poród może się zdarzyć raz na 500 BILIONÓW urodzeń!

Kiedy Amy i Mike Howard odkryli, że urodzą się im trojaczki, ich radość od razu się potroiła.

Spokojne oczekiwanie na nowych członków rodziny zburzyła jednak informacja o rzadkiej chorobie, na którą cierpią chłopcy. Ciąża trojacza zdarza się niezwykle rzadko. U człowieka występuje raz na 6500 porodów. Nic więc dziwnego, że gdy już do niej dochodzi, szczęśliwi rodzice stają się sensacją w mediach, a ich niedowierzaniu i szczęściu nie ma końca.

Co jednak w sytuacji, gdy lekarz zamiast jednej szczęśliwej, ma dla was dwie nowiny. Jedna jest cudowna, a druga sprawia, że chce wam się płakać? Taką emocjonalną burzę wywołał poród w rodzinie państwa Howardów. Parze urodziła się trójka chłopców, którzy cierpią na niezwykle rzadko spotykane schorzenie wywołujące deformację czaszki. Jak obliczyli lekarze, prawdopodobieństwo wystąpienia go u trojaczków jest równe 1:500 bilionów!

Chcesz dowiedzieć się więcej o tych uroczych chłopcach tak doświadczonych przez los? Zajrzyj na następną stronę. 

dy Hunter, Jackson i Kaden przyszli na świat radości nie było końca. Mieszała się ona jednak ze smutkiem i strachem. Wszystko z powodu kraniosynostozy. Na jej skutek kości czaszki malucha zrastają się, a mózg rośnie w kierunku wolnym od ucisku. Powoduje to znaczne deformacje. Ta wrodzona wada występuje tylko raz na 2500 urodzeń. Jak orzekli lekarze ryzyko jej wystąpienia u trojaczków jest równe niemal zeru. Mimo wszystko maluchy z Center Moriches w Nowym Jorku urodziły się z rzadkim schorzeniem.

W wieku zaledwie 11 tygodni chłopcy zostali poddani zabiegom, które mają poprawić wygląd ich czaszek. Było to niezbędne dla ich dalszego rozwoju. Wysłanie maluchów na stół operacyjny, dla ich rodziców stanowiło jednak nie lada wyzwanie. Okrutnie się bali, świadomi tego, co czeka ich dzieci w razie niepowodzenia. Była to pierwsza taka operacja na świecie. Na szczęście całe przedsięwzięcie zakończyło się sukcesem.

zy oddzielne operacje odbyły się w ciągu zaledwie dwóch dni, w styczniu br. W ich trakcie chirurg David Chesler zrobił małe nacięcia na głowę chłopców i, używając endoskopu i skalpela, wyciął zrośnięty pasek kości. Niemowlęta świetnie to zniosły. W dobrym stanie zostały wypisane do domu zaledwie po dwóch dniach od zabiegów. – Sama nie wiem jak wytrzymaliśmy to napięcie związane z tymi operacjami. Siedzieliśmy i jak na szpilkach czekaliśmy na wyniki zabiegów. To, co wtedy czuliśmy trudno opisać – stwierdziła mama chłopców.

Jak stwierdził doktor Chesler, z zabiegami związane było ogromne ryzyko. Jeszcze większe wiązałoby się jednak z ich niewykonaniem. Mogłoby to zagrozić dalszemu rozwojowi maluchów, których mózg nie miałby miejsca na swobodny wzrost. Negatywnie wpłynąć m.in. na wzrok dzieci, już nie mówiąc o dalszych deformacjach czaszki. Na szczęście ta historia kończy się happy endem.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : today.com, aol.com, popsugar.com, today.mims.com, distractify.com

Reply