10 cytatów Charliego Chaplina, które nauczą cię kochać samego siebie

Charlie Chaplin przyszedł na świat w 1889 r. w Southwark, dzielnicy Londynu pełnej alfonsów i paserów.

Było to szemrane środowisko, w którym najlepszą ścieżką kariery było uliczne aktorstwo i błaznowanie. Parał się tym jego ojciec, próbowała też matka. Rodzina Chaplina wpoiła mu optymizm. Matka zachowywała go długo, mimo rozwodu z mężem i jego choroby alkoholowej. Nauczyła Charliego radości życia.


Kiedy chłopiec był mały, często chorował, leżał w łóżku, a mama odgrywała przed nim sceny z tego, co dzieje się za oknem. Chaplin szybko musiał stać się samodzielny. W jego domu się nie przelewało, a biedna, samotna matka ledwo dawała radę z utrzymaniem Charliego i ich rodzeństwa.

Na domiar złego zmagała się z problemami psychicznymi. Miała schizofrenię, a po śmierci ojca Charliego z powodu choroby alkoholowej, trafiła do zamkniętego ośrodka. Chłopiec miał 12 lat, gdy był zmuszony radzić sobie sam. Chwytał się różnych zajęć: sprzedawał kwiaty, pracował mydlarni, jako pomocnik fryzjera, oraz w fabryce.

Nigdzie nie mógł jednak zagrzać sobie miejsca. Trudno mu było się dostosować do panującej wszędzie dyscypliny. Miał artystyczną duszę i marzył o tym, by bawić ludzi, zostać aktorem.

Dzięki wielkiemu talentowi i ogromnej energii udało mu się wejść na sam szczyt. Oczarowywał ludzi swą grą aktorską i nawet kiepskie przedstawienia, w których grał, dzięki jego rolom, zyskiwały niepowtarzalną magię.  Po latach został okrzyknięty ikoną, jednym z „Największych aktorów wszech czasów” (wg rankingu American Film Institute). Jak sam po latach wyznał, osiągnął tak wiele, bo potrafił sam siebie poznać i prawdziwie pokochać. Jak to zrobić? Warto posłuchać jego 10 rad.

1. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uwolniłem się od tego wszystkiego, co nie było dla mnie zdrowe. Od potraw, ludzi, przedmiotów, sytuacji i od wszystkiego, co wciąż odciągało mnie ode mnie samego. Na początku nazywałem to „zdrowym egoizmem” ale dziś wiem, że to MIŁOŚĆ DO SAMEGO SIEBIE.

2. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, uświadomiłem sobie, że emocjonalny ból i cierpienie są tylko ostrzeżeniem dla mnie, żebym nie żył wbrew własnej prawdzie. Dziś wiem, że to się nazywa AUTENTYCZNOŚCIĄ.

3. Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem tęsknić za innym życiem i mogłem dostrzec, że wszystko wokół mnie stanowi zaproszenie do rozwoju. Dziś wiem, że to się nazywa DOJRZAŁOŚCIĄ.

Czytaj dalej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply