12-latka musiała spać na płycie lotniska, bo miała zbyt duży bagaż. To kolejny dowód, na to, że biurokracja jest dziś ważniejsza od człowieczeństwa!

Przepisy Ryanaira nie pozwoliły wpuścić dziewczynki na pokład ich samolotu, bo jej bagaż był o 2 cm za duży.

Podobne historie zdarzają się coraz częściej. Coraz częstsze są przypadki nieposzanowania człowieka, który jest nieidealny, niepodobny do szarej masy i w jakiś sposób „nieprzepisowy”. Społeczeństwo od dawana dąży do tego, by każdy był taki sam, byśmy byli jedną, wielką, szarą masą, którą określa szereg wytycznych.

Powstaje coraz więcej poradników, jak się ubierać, jak odżywiać i jak stworzyć idealny związek. Robimy wszystko, by być perfekcyjnymi. Nie zdajemy sobie jednak sprawy, że te wszystkie poradniki, z których czerpiemy wiedzę, to nic innego, jak kolejny zbiór zasad, które przyjmujemy z własnej, nieprzymuszonej woli. Otaczamy się biurokracją, zapominając o tym, że w centrum naszej uwagi powinien być człowiek.

Przepisy zostały stworzone po to, by ułatwić ludziom życie, tymczasem staliśmy się ich niewolnikami. Biurokracja coraz częściej staje się swego rodzaju bożkiem urzędników. Jest jak religia, która od swych wyznawców wymaga ofiar.

Ofiarami urzędniczej machiny padają zwykle najsłabsi. Doskonałym przykładem tego, jak biurokracja, właściwie na naszych oczach zyskuje przewagę nad człowieczeństwem jest przypadek 12-letniej Malaiki Alston-Ekpei,  którą władze hiszpańskiego lotniska skazały na nocleg na jego płycie tylko dlatego, że miała ciut za duży bagaż.

Całość historii znajdziesz na następnych stronach.

tnia Malaika wracała wraz z mamą Tanią Alston do rodzinnego Manchesteru po wakacjach, które spędzała w hiszpańskim Alicante. Mama i córka miały już bilety, pozostało tylko przejść kontrolę bagaży i w drogę. Mieszkanki Manchesteru były już w drodze do samolotu, kiedy czujna obsługa wróciła je na pasaż lotniska. Po skrupulatnym zmierzeniu bagażu dziewczynki okazało się bowiem, że jest za duży o całe 2 cm.

Uczennica nie mogła wejść na pokład samolotu, dopóki nie zapłaci kary. Opłata za zbyt głęboki bagaż wynosiła 50 funtów. Tania nie miała pieniędzy postanowiła więc wcisnąć rzeczy córki do swojej walizki. Otworzyła bagaż i zaczęła go przepakowywać. Trud okazał się jednak zbyteczny, bo wkrótce okazało się, że również jej walizka jest za duża. Kara momentalnie wzrosła do 100 funtów. Zrozpaczonym wczasowiczkom odmówiono wejścia do samolotu. Zostały pozostawione na pastwę losu, bez pieniędzy i pomocy.

j podłodze pasażu, otulone kocami. Jak mówi Tania, była to jedna z najgorszych nocy jej życia. Na lotnisku nie było choćby jednej ławki, na której mogłaby ułożyć się jej córka. Na drugi dzień kobieta dostała przelew gotówki od zaalarmowanej rodziny. Tym razem nie wybrała Ryanaira, lecz innego przewoźnika. Poleciała bez problemu, z tymi samymi bagażami, które wcześniejszego dnia były za duże.

Po co więc było całe to zamieszanie? My również zadajemy sobie to pytanie.

Nie sposób traktować tej historii inaczej, niż jako kolejny przykład urzędniczej bezwzględności. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : thesun.co.uk

Reply