Golfiści na Florydzie przeżyli chwile grozy. Po ich polu golfowym przechadzał się gigantyczny aligator!

Golf wydaje się spokojną grą, o ile nie mieszkacie na Florydzie w Stanach Zjednoczonych. Tereny te słyną z obecności różnych groźnych i dziko żyjących zwierząt, takich jak węże, warany, pająki i oczywiście aligatory. 

Dzikie zwierzęta nie przejmują się zakazami wstępu czy tabliczkami w stylu „Teren prywatny. Przejścia nie ma”. Chodzą własnymi ścieżkami, nawet jeśli prowadzą one przez autostrady, przydomowe ogródki czy przez środek pola golfowego, pełnego przerażonych graczy. A było czego się bać…


gad-pas


Buffalo Creek Golf Course na Florydzie to popularny ośrodek sportowy, w którym grywa Charles Helms. Mężczyzna już kilkukrotnie widywał wielkie gady na polu golfowym, które na ogól nie są groźne i trzymają się z dala od ludzi, o ile ktoś ich nie sprowokuje. Tym razem aligator też był spokojny, ale różnił się od innych drapieżników, które do tej pory między dołkami widział Charles.

Gad chyba nie wpadł na partyjkę golfa

gad-1


Aligatora, który końcem maja odwiedził Buffalo Creek Golf Course, od innych tego typu nieproszonych gości, odróżniła jego wielkość. Drapieżnik był bowiem gigantyczny! Spokojnie i dumnie kroczył przed siebie, nie zwracając większej uwagi na graczy, który nagrywali całe zdarzenie. Dobrze, że zwierze nie było głodne, ponieważ jego atak zapewne skończyłby się masakrą.

Dobrze, że w Polsce nie ma aligatorów

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

źródło : youtube.com

Reply