Zadzwoniła do męża w Iraku, by powiedzieć mu, że po raz siódmy poroniła. Po kilku zdaniach rozmowa się urwała, nie wiedziała, co się stało

Chcieli od razu zacząć operację, ale nie zgodziłam się. Poprosiłam o dzień, by przygotować się, pożegnać z moim dzieckiem. Zadzwoniłam do męża, po kilku zdaniach sygnał się urwał. Nie wiedziałam, co się stało. Całą noc nie spałam, wyobrażając sobie najgorsze. Płakałam, że może jednego dnia straciłam dziecko i ukochanego.

Rano, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi, pobiegłam z obawą, że ktoś mi powie, że Simeon nie żyje. Na szczęście to on stał w drzwiach, kiedy usłyszał, co się stało postanowił działać i wskoczył na pokłada samolotu, w kilkanaście godzin przyleciał do mnie. Razem stawiliśmy czoła temu, co się stało. 

Wiem, że zawsze mogę liczyć na niego. Obiecał, że będzie obok mnie w ciężkich chwilach i tym razem mnie nie zawiódł. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : mirror.co.uk

Reply