Amanda wyszła za mąż za „300-letniego ducha pirata”. Potrzebowała egzorcyzmów, gdy postanowiła z nim zerwać
Jack nie mógł założyć obrączki, Amanda trzymała więc symboliczną świecę, na którą nią założono. Była bardzo szczęśliwa, a innych ludzi przekonywała, że: – Nie wszystkie duchy są straszne, jak z horrorów, są też kochające duchy opiekuńcze, musisz tylko wiedzieć, jak je traktować – twierdziła. Szybko jednak przekonała się, że jej ukochany ma mroczną stronę i jest bardzo mściwy.
Po dwóch tygodniach małżeństwa zaczęłam mieć problemy zdrowotne. Na moim ciele pojawiały się ropnie. Zaczęłam też cierpieć na marskość wątroby – relacjonuje kobieta.
Jak twierdzi, konsultowała się z innymi, którzy „znali” Jacka, o to, czy może to mieć z nim związek, wszyscy jednak przekonywali ją, że „jest cudownym duchem, który jej nie skrzywdzi”. Do myślenia dał jej jednak jej pies Toby, który nie cierpiał ducha i nie chciał z nim przebywać.
Zwierzęta są dość intuicyjne w stosunku do ludzi, więc była to dla mnie duża czerwona flaga – wspomina Amanda.