Celebryci z krzyża zarabiają na swym cierpieniu. Czy ktoś zakończy ten paskudny proceder?!

Uroczystości odbywają się wokół Golgoty, czyli sztucznego kopca za wsią Cutud San Pedro, 80 km na północ od stolicy Filipin, Manili. Ukrzyżowania poprzedzają procesje biczowników, którzy mają zasłonięte twarze, a w dłoniach pejcze, którymi smagają się do upadłego. Gdy dojdą do symbolicznej Golgoty, wcierają w rany sól i zioła, które mają przyspieszyć gojenie się ran. Po nich na miejsce docierają krzyżownicy i krzyżują się po kolei.

Mężczyźni przebrani za rzymskich żołnierzy wbijają im w ciało 70-milimetrowe gwoździe. Krzyżownicy mają do ciała przytroczone głośniki, by lepiej było słychać ich rozdzierające krzyki. Tłum szaleje. Całość trwa około 10 minut na jednego Jezusa, bo gwoździe bolą i dlatego, że w kolejce już czeka następny. Ściąga się go z krzyża, ląduje na noszach, a kiedy jest w szpitalu, na krzyżu jęczy już następny ochotnik. 

Na pewno nie brak ludzi, którzy robią to z potrzeby serca. Ale całość przypomina show. Na wzgórze ściągają całe rodziny. Jest loża VIP, gdzie zasiadają oficjele i specjalne miejsce dla dziennikarzy z całego świata. Nie ma postu. W budkach z jedzeniem sprzedaje się watę cukrową dzieciom i kurczaka, bo przecież kto by oglądał taką masakrę na głodnego. Ludzie rozpychają się, szarpią, chcą być jak najbliżej i wszystko widzieć. Szczególnie liczą na to dziennikarze, którzy walczą o jak najlepsze ujęcia.

Więcej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply