Chciała mieć unikatową sesję ciążową, położyła więc królową pszczół na brzuchu i poczekała, aż zleci się cały ul. Internauci pukają się w głowę!

Ludzie odczuwają silną potrzebę utrwalania niezwykłych zmian, jakie zachodzą w ich życiu.

W tych niezwykłych bardzo ważnych i emocjonujących okresach życia, robią sobie sesje zdjęciowe, by upamiętnić, uroczysty i ważny dla nich czas. Są więc sesje narzeczeńskie, małżeńskie i rocznicowe, robione w pięknych okolicznościach przyrody, w ukochanych miejscach par, w nietuzinkowej scenerii, np. pod wodą, czy w trakcie lotu ze spadochronem.

Są również sesje dziecięce, ale i ciążowe, w których na pierwszy plan wysuwa się brzuszek przyszłej mamy i relacja, jaką rodzice darzą swojego malca, bezpiecznego pod sercem mamy. Takie zdjęcia nie są zwykle robione w żadnych ekstremalnych okolicznościach. Przyszłe mamy troszczą się o dobro maluszków, jeśli więc decydują się na plener, wybierają łąki, lasy i jeziora, gdzie pozują na łonie natury. Tym razem było trochę inaczej.

Kiedy internauci zobaczyli ciążową sesję 33-letniej Emily Mueller z South Akron w Ohio najpierw się przerazili, a potem popukali w czoło. Amerykanka solidnie bowiem przegięła. Na swoją sesję wybrała co prawda łono natury, do tej natury zbliżyła się jednak zbyt blisko, pozwalając obsiąść się rojowi 20 tys. pszczół. Decydując się na tę dziwną i mocno kontrowersyjną sesję zdjęciową, z tyłu głowy miała jedną myśl.

O tym, jakie były jej intencje przeczytasz na następnych stronach.

ozpoczęła się, gdy jej ojciec zmęczony pszczelarstwem podarował córce ul. Zapoczątkował tym samym jedną z największych życiowych pasji Emily. Kobieta dosłownie zakochała się w pszczołach. Jeden ul szybko rozrósł się do kilku, a potem kilkunastu, a młoda kobieta porzuciła pracę w branży komunikacyjnej i zawodowo zaczęła zajmować pasieką. Dziś wraz z mężem ma już 24 ule i około 1,5 mln żądlących owadów.

Kobieta twierdzi, że doskonale wiedziała, co robi pozwalając usiąść 20 tys. pszczół na swym brzuchu. – Ludzie mówią, że jestem szalona, że nawet nie wiem, jak naraziłam swoje dziecko, ale ja doskonale wiem, co zrobiłam – twierdzi. Prawda jest jednak daleka od tego, co jej się wydaje. Alergię nabyć można z dnia na dzień, a doświadczeni pszczelarze musieli nieraz przez to kończyć przygodę, która była sensem ich życia.

czy wejść na pierwsze lepsze forum pszczelarskie. Nie brakuje na nich historii ludzi, którzy całe życie pracowali z pszczołami i dziennie gryzło ich po kilkanaście owadów, pewnego dnia jednak dostali wstrząsu i reakcji alergicznej już po jednym ukąszeniu i musieli ratować życie. Trudno sobie wyobrazić, co by się stało, gdyby w podobnej sytuacji znalazła się ta, niefrasobliwa matka, tym bardziej że jak sama się przyznała w trakcie sesji ugryzły ją przynajmniej trzy owady.

Emily ma już trójkę dzieci. Miałaby ich szóstkę, gdyby nie poprzednie trzy poronienia. Jak wyznała, o tej sesji miało być głośno. To miał być hołd dla jej zmarłych dzieci. – Chciałam uczcić pamięć swoich maluszków, którym nie dane było przyjść na świat – wyznała kobieta.  Czy narażenie kolejnego było odpowiednią formą uczczenia pamięci jej dzieci?

Szczerze w to wątpimy.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : wittyfeed.me, dailymail.co.uk

Reply