Choć nasi przodkowie dawno zeszli z drzew, Korowai na nich pozostali. Mieszkają w domkach wysoko na drzewach, a cywilizacja nawet ich nie musnęła

To plemię z Nowej Gwinei, którego przedstawiciele żyją w takim odosobnieniu, że do nie dawna myśleli, że oprócz nich, na Ziemi nie ma ludzi!

Nasi przodkowie, którzy zamieszkiwali Ziemię setki lat temu, żyli na drzewach. W ich koronach wysoko nad ziemią byli bezpieczni, chronieni przed atakami dzikich zwierząt i kapryśną, nieprzewidywalną pogodą. Chociaż z drzew dawno zeszliśmy, są jeszcze miejsca, do których nie dotarł postęp.

Nieskażone cywilizacją zakątki świata zamieszkują nietuzinkowe plemiona. Jednym z nich są Korowai, którzy jeszcze do roku 1970 nie byli świadomi, że poza nimi Ziemię zamieszkują jacyś ludzie!

Korowajowie znani są ze swoich oryginalnych, niezwykle charakterystycznych domów, górujących nad dżunglą. Ich siedziby mieszczą się na drzewach, lub na wrzecionowatych palach o wysokości nawet 40 m! Są specjalnie zaprojektowane, tak, by wytrzymały ataki wrogich klanów, zwłaszcza kanibali, których nie brakuje w południowo-wschodniej Papui.

Korowajowie wierzą, że duchy po śmierci mogą wrócić na ziemię w dowolnym momencie. By ustrzec się przed tymi złymi odprawiają przeróżne rytuały i uciekają na drzewa. Wysoko nad ziemią nie mają ich też  szans dosięgnąć komary, których jest pełno w bujnych lasach Nowej Gwinei. Budowa takich schronień jest niełatwa i trwa nawet dwa tygodnie. W pracach przyszłym lokatorom pomagają jednak sąsiedzi i znajomi, wszystko idzie więc sprawnie.

W domkach na drzewach jest miejsce zarówno dla ludzi, jak i dla zwierząt domowych. Wszyscy żyją razem w zgodnej społeczności. Pokój panuje jednak tylko wewnątrz danego plemienia. Pomiędzy różnymi grupami trwają zajadłe walki, a zwycięscy Korowajowie nie gardzą zarówno głowami swych wrogów, jak i ich mięsem!

Więcej o tym plemieniu z końca świata dowiesz się z drugiej strony.

owai był praktykowany bardzo chętnie. Jedzenie ludzkiego mięsa nigdy nie było w tym plemieniu niczym dziwnym. Tak kończyły się zwykle wojny plemienne. Kanibalizm miał tutaj wymiar rytualny. Miał, bo powszechnie uznaje się, że dzięki zetknięciu z cywilizacją stare zwyczaje Korowajów zaczęły wygasać. Niezwykłe obrzędy Korowajów, ich codzienność i koloryt najpiękniej pokazał fotograf  Eric Baccega, który zatrzymał w kadrze życie 3000 członków plemienia.

Naraził się przy tym na niebezpieczeństwo, zdarzało się już bowiem, że dzikie plemię uznawało przedstawicieli zachodniej cywilizacji za  groźnych odmieńców. Przekonali się o tym członkowie ekspedycji, która w 1974 r. po raz pierwszy zapuściła się w te dzikie tereny.

W 2006 r. tę diagnozę potwierdzili podróżnicy, których uznano za khakhua, czarowników i ich życie zawisło na włosku. Cudem się wówczas uwolnili, a po powrocie orzekli, że choć świat idzie do przodu, a pędzący postęp sprawia, że czasem już nie wiemy, kim jesteśmy, Korowajowie żyją wciąż tak, jak żyli przed laty, zawieszeni w czasie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : pikabu.ru, kajlas.ru, dailymail.co.uk

Reply