Co robić, gdy zobaczysz kogoś ze smyczą w słoneczniki? Ten jeden gadżet bardzo wiele zmienia

Czasami biurokracja spędza nam sen z powiek.

Nie mamy siły, ochoty i nie czerpiemy żadnej przyjemności z wystawania w kolejkach np. na lotniskach. Porty lotnicze mają jednak swoje procedury. Trzeba pokornie przejść odprawę, znieść wszystko ze spokojem i odczekać swoje. Stanie w kolejce nigdzie nie należy do przyjemności. Tłok i zirytowani ludzie to męka dla człowieka w pełni sił, a co na to mają powiedzieć niepełnosprawni? 

Rzeczy, które dla nas są męczące, dla nich mogą być prawdziwą przeprawą. Nie zawsze jednak wiemy, że ktoś nie jest w pełni zdrowia i „na oko” ciężko czyjąś niepełnosprawność dostrzec, czy się jej domyślić. Autyzm, zaburzenia związane z otępieniem, Choroba Leśniowskiego-Crohna, czy też wrzodziejące zapalenie jelita grubego należą do tzw. zespołu niepełnosprawności ukrytych. Nie sposób dojrzeć ich objawów lub się ich domyślić. Teraz jednak jest pewien sposób na to, by dyskretnie dać do zrozumienia, że potrzebujemy więcej uwagi lub czasu zwłaszcza w podróży, na lotnisku, czy choćby w zwykłym sklepie. Wystarczy zgłosić się do obsługi lotniska po smycz ze słonecznikami i założyć ją na siebie.

Kim Baker w czerwcu br. odwiedzała z rodziną Hiszpanię. Jej synek ma autyzm, postanowiła więc założyć na siebie smycz w słoneczniki. Dała tym znać personelowi lotniska w Maladze, że malec potrzebuje spokoju, więcej czasu i uwagi w trakcie odprawy. Ta decyzja, udostępniona na jego profilu na Facebooku, znacznie ułatwiła rodzinie podróż. Na lotnisku ochroniarz zauważył smycz i zaasekurował ich do pracownika, który dokonał szybkiej odprawy bez wystawania w kolejkach i długich procedur bezpieczeństwa. 

Czytaj dalej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply