Czy tzw. „manspreading” jest akceptowalny tylko w męskim wydaniu? Trzy kobiety sprawdziły, jak ludzie reagują na takie zachowania w wykonaniu płci pięknej. Wyniki eksperymentu zaskakują

Manspreading to zjawisko występujące zwykle w publicznym transporcie.

Termin ten odnosi się do mężczyzn, którzy zajmują zbyt wiele miejsca w środkach transportu, a swoimi rozłożonymi nogami wkraczają w przestrzeń prywatną innych. Mężczyźni stosujący manspreading określani są mianem „space invaders”” lub „vude v” od zajmowania zbyt wielkiej ilości miejsca, lub siedzenia z nogami uformowanymi w kształt litery v. Termin ten wymyślili Nowojorczycy.

To oni po raz pierwszy, w swoim metrze po raz pierwszy dostrzegli problem. Jak zauważyli, pasażerowie siedzący w ten sposób zabierają przestrzeń innym. Zajmują nawet trzy miejsca, podczas, gdy inni muszą stać. Takie zachowanie jest uważane za niepoprawne, z uwagi na dyskomfort współpasażerów space invaderów. Ci stawiani są w niekomfortowej sytuacji, zmuszeni cisnąć się na połowie przeznaczonych dla nich miejsc.

Mężczyźni tak postępujący nie widzą w tym problemu. Jak twierdzą, współpasażerowie nigdy nie zgłaszają obiekcji. – Skąd mam wiedzieć, że komuś niewygodnie, nie siedzę nikomu w głowie. Wystarczy powiedzieć i się posunę – mówi jeden z nich.

Jak twierdzą niektórzy manspreading to nie żadne problem, ale element feministycznej propagandy. W ten sposób kobiety próbują sprowadzić mężczyzn do parteru, dyktując im nawet to, jak mają siedzieć. Czy rzeczywiście tak jest? A może zajmowanie miejsca innym jest akceptowalne jedynie w wykonaniu mężczyzn. Sprawdzić to postanowiły trzy kobiety. Chelsea, Tan i Kuwilieni podróżując środkami transportu publicznego przez tydzień z premedytacją stosowały manspreading. Z eksperymentu wyciągnęły bardzo interesujące wnioski.

O tym, czego dowiedziały się o sobie dowiesz się z następnej strony.

 

oblem z manspreadingiem polega na tym, że tak naprawdę trudno znaleźć złoty środek między komfortem mężczyzn i kobiet. Ci pierwsi nie powinni być zmuszani do ciśnięcia się na ograniczonej przestrzeni, te drugie do… tego samego. Jak twierdzą psycholodzy zjawisko manspreadingu powodowane jest większą pewnością siebie mężczyzn, którzy zagarniają sobą jak największą ilość miejsca. Tymczasem wrażliwsze i obdarzone większą empatią kobiety nie rozpychają się na swoich siedzeniach, zwracając większą uwagę na dobro współpasażerów.

Za takim sposobem siedzenia u mężczyzn przemawia jednak również coś innego – biologia. Brzydsza płeć jest inaczej zbudowana niż ta piękna. Siedzenie w literę „v” zapewnia jej przedstawicielom komfort. Rozszerzanie nóg jest u mężczyzn bezwiedne, nie robią tego z premedytacją, by odebrać innym przestrzeń (przeciwnie do kobiet, które bardzo często sadzają obok siebie torebkę, blokując tym wolne miejsce).

Ciekawiej robi się jednak, gdy w ten sam sposób zaczynają siadać kobiety. Jakie są reakcje mężczyzn? Jak nietrudno się domyślić, nie są zbytnio zadowoleni z takich postaw kobiet. Patrzą na nie z byka, dziwią się lub obruszają. Czy więc rzeczywiście, co wolno facetowi, jest niedopuszczalne w wykonaniu kobiet? A może to tylko sztucznie rozdmuchany problem i warto byłoby zająć się raczej „zmęczonymi torebkami”, siedzącymi tam, gdzie mogliby usiąść ludzie?

Obejrzyjcie filmik, poznajcie wnioski z eksperymentu i sami wyróbcie sobie zdanie.

 

 

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : upworthy.com, standard.co.uk, youtube.com

Reply