Dla prezentów i pieniędzy udawali śmierć własnego dziecka. Użyli lalki, by omamić darczyńców!

W swoim nekrologu para umieściła dokładne dane swego dziecka. Znalazły się tam informacje, że mały Easton ważył w momencie urodzenia 7 funtów i 2 uncje (około 3,24 kg) i mierzył 17 cali długości (43,18 cm). Dziecko miało przyjść na świat w szpitalu Conemaugh Memorial Hospital. „Rodzice” Eastona zorganizowali nawet ceremonię pogrzebową po jego „kremacji ”. Rodzina, przyjaciele, znajomi – każdy, kto usłyszał o ich tragedii, współczuł, część z tych osób wpłaciło też darowiznę na stronę GoFoundMe, którą założyła para. 

Jedna ze znajomych pary od początku przeczuwała, że coś jest nie tak w ich zachowaniu. Zauważyła ich zachowawczość w ich działaniach. Była zdziwiona, że nawet w obliczu tragedii nie pozwalają sobie na porywy emocji. Byli zbyt spokojni i to ich chyba zgubiło. Podanie nazw szpitala i domu pogrzebowego miało wszystkich zmylić i dodać historii wiarygodności. Szybko okazało się jednak, że to szyta grubymi nićmi intryga. 

Cynthia Dilascio zadzwoniła do domu pogrzebowego, w którym podobno kremowano Eastona, ale okazało się, że nie ma zapisu o dziecku. Zaalarmowała policję, która znalazła realistyczną laleczkę w domu Langów. Władze oświadczyły również, że w szpitalu nie ma aktu urodzenia dziecka, a biuro koronera nie odnotowało jego śmierci. Zanim prawda wyszła na jaw, parze udało się wyłudzić 15 darowizn na łączną kwotę 550 dolarów (ponad 2100 zł). Rzecznik GoFundMe zapowiedział, że wszyscy darczyńcy otrzymają zwrot pieniędzy.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply