Do ślubu zostało jej zaledwie 52 dni! Aby pogodzić się ze stratą narzeczonego, wymyśliła coś niezwykłego…
„Czułam, że Johny się do mnie uśmiechał…” – napisała wzruszona na swoim blogu.
To bardzo ciężkie. Jesteś w żałobie i musisz myśleć co robić i jak żyć.
Podczas tej sesji, od śmierci mojego narzeczonego, po raz pierwszy czułam radość…
Chcę iść dalej i odkrywać świat. Chce poznawać nowych ludzi. Po sesji czuję, ze wszystko jest możliwe…