9 przykładów na to, że w filmach za nic mają sobie logikę i prawa fizyki, które rządzą światem
Trudno sobie wyobrazić, by wielkie produkcje z Hollywood, obyły się bez efektów specjalnych i naginania rzeczywistości.
Niesamowite efekty, wybuchy i pościgi to wizytówka filmów akcji. Wszystko to ma sprawić, by w kinach zrobiło się tłoczno. Z każdym filmem efekty są podkręcane do granic możliwości i coraz częściej zahaczają lub są po prostu absurdalne. Pomijając filmy z gatunku fantastyki, gdzie z góry wiadomo, że będą dziać się niesamowite rzeczy, jest wiele produkcji, które za nic mają fizykę.
Ilość efektów specjalnych nie raz przytłacza, co chwilę wybuchy, latanie samochodami i sceny walki, które zapomniały o grawitacji i tym, że ludzkie kości mają ograniczenia. Mamy dla was listę najczęściej spotykanych w filmach wielkich i spektakularnych akcji, których naśladowanie kończy się w najlepszym razie w szpitalu. A ich wykonanie bez pomocy efektów komputerowych, specjalistów i kaskaderów jest niemożliwe.
Latające samochody
Twórcy filmu kochają pościgi, które kończą się w momencie, gdy auto na coś trafi i wyleci w powietrze. Jakby nie było grawitacji, samochody zderzają się, a potem lecą (najczęściej w zwolnionym tempie) długo i daleko. W prawdziwym życiu nie jest to możliwe, nie pozwala na to fizyka. Prawa kinetyki są nieubłagane.
Dźwięk i światło w tym samym momencie
Każdy, kogo złapała burza, doskonale wie, że błysk i grzmot nie następują równocześnie, światło jest szybsze. W prawdziwym życiu najpierw zobaczymy błysk, potem dźwięk. Zatem uczenie się fizyki z filmów o Thorze może skutkować nie tylko kiepskim pojęciem o mitologi nordyckiej, ale i o fizyce.