Bała się, że ponownie urodzi martwe dziecko. Wzięła 15-centymetrowy nóż i zdecydowała się na dramatyczny krok!

Najbliższy szpital oddalony był od miejsca zamieszkania Inés o 80 kilometrów. Tak długa podróż nie wchodziła zatem w grę. Dojście do telefonu stacjonarnego, który znajdował się w 500-osobowej wiosce, także nie było możliwe. Aby nie stracić dziecka, zdecydowała, że sama wydobędzie go z brzucha. Mimo że nie miała o tym zielonego pojęcia, po 12 godzinach bóli porodowych wzięła długi kuchenny nóż i wbiła go sobie w brzuch. Potrzebowała aż trzech prób, aby rozpocząć nacięcie.

W końcu rozpłatała brzuch z prawej strony pępka na około 17 centymetrów. Wystąpiło krwawienie i dopiero po godzinie dotarła do macicy i wyjęła z niej zdrowego chłopca. Pępowinę przecięła nożyczkami. Poród odbył się o 12 w nocy przy świetle niewielkiej żarówki. To cud, że się nie wykrwawiła! Co prawda straciła na chwilę przytomność, lecz szybko się ocknęła i przyłożyła do rany prowizoryczny opatrunek. Później wysłała 6-letniego syna Benito do wioski, aby sprowadził pomoc. Nie wiadomo, czy jej dzieci wiedziały, co za zamkniętymi drzwiami robi matka.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : scoopwhoop.com, theunnecesarean.com, telegraph.co.uk

Reply