„Festiwal duchów” nad rzeką Kamala to okrutne święto Nepalczyków. Centralnym punktem jego obchodów jest dotkliwe bicie kobiet kijami

Nepal jest jednym z najmniej poznanych a przy tym cywilizowanych krajów świata.

Szczelnie otoczony Himalajami, położony wysoko w górach, stanowi niełatwy cel podroży. Mało osób do niego przybywa. Jeszcze mniej Nepalczyków udaje się w szeroki świat. To naród zamknięty w sobie i własnej kulturze, która nadal przesiąknięta jest starymi wierzeniami, wiarą w duchy i szamanów.

W tym odległym i nie do końca odkrytym państwie obowiązuje kastowość. Ludzie są podzieleni na podstawie tego, w jakiej rodzinie się urodzili i jakim dysponują majątkiem. Ponad 80 proc. ludności kraju wyznaje buddyzm. Podejście do tej religii jest jednak mocno zróżnicowane. Każda warstwa społeczna ma własnego boga, którego czci. Swoje bóstwa posiadają członkowie jednej rodziny lub grupy społecznej. Bożkowie ci zwani „Kuldevata” są „przypisani” do określonych klanów.

Wyznawanie ich przez osoby spoza danego kręgu może być przyczyną nieszczęść. Aby „Kudevata” mogły strzec danej rodziny, „w paradę” nie mogą im wchodzić żadne złe duchy. Demony wchodzą do danej społeczności poprzez kobiety, uważane za opiekunki domowego ogniska. Nepalczycy pozbywają się ich, dotkliwie bijąc kobiety drewnianymi pałkami. To punkt kulminacyjny uroczystości, które odbywają się nad rzeką Kamala w każdą noc przed listopadową pełnią.

Co ciekawe, za taką usługę szamani karzą sobie słono płacić.

Nepalki składają pieniądze na długie miesiące przed rytuałem „Festiwalu Duchów”. Z oddaniem poświęceniem oddają się w ręce szamanów, którzy karzą im godzinami wystawać w zimnej rzece, a potem mocno okładają  kijami. Kobiety wierzą, że są winne temu, że w ich rodzinach coś się nie układa. Są przekonane, że pozwalając się bić uzdrawiają relacje z bliskimi.

Rytuał kosztuje 1500 funtów (ponad 7 tys. zł)! Mimo to rokrocznie decydują się nań setki kobiet. Obrzędy odprawia szaman Paltan Mukhiya wraz ze swoją asystentką. Kobieta nie bije, a jedynie wlewa do uszu wyleczonych olej musztardowy i wraz ze swoim mistrzem odmawia mantry. O tym, że rytuał jest skończony decydują same opętane. One same zdradzają, czy demon, który w nich siedział, jest gotowy wyjść.

, czy są pewne swego. Jeśli tak jest, karze upaść sobie do stóp i przeprosić. Ten symboliczny gest jest zwieńczeniem całego brutalnego festiwalu. W jego trakcie kobiety cierpią z zimna i bólu. Tracą też całe majątki. Święte obrzędy przyciągają głównie członków społeczności Dalitów, najniższej z nepalskich kast. Ubodzy i niewykształceni są bardziej skłonni do tego, by wierzyć szamanom w ich specyficzne formy leczenia.

Na ich ufności i wierze  zyskują religijni szarlatani, którzy podobnych zabiegów w ciągu jednej nocy wykonują całą masę. Kobiety przebywają długą drogę, by oddać się w ręce szamanów. To jedyny sposób, by bliscy przestali je traktować, jak kozły ofiarne i obchodzić szerokim łukiem niczym trędowate.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : avax.news, dailymail.co.uk, thesun.co.uk, medium.com

Reply