„Ci ludzie zachowują się gorzej niż zwierzęta”. Instagramerzy utrudniają życie mieszkańcom znanych obiektów turystycznych.

Dla dobrego zdjęcia ludzie są w stanie zrobić naprawdę wiele.

Niektórzy ryzykują nawet życiem, wspinając się na wysokie budynki czy fotografując się na tle przejeżdżających pociągów. Świetnymi ujęciami chwalą się później w mediach społecznościowych. Im zbiorą więcej pochlebnych komentarzy, tym mają więcej śmiałych pomysłów na kolejne ujęcia. Grzechem by było nieprzywiezienie z wakacji jakiejś fantastycznej fotki. Tym bardziej, jeśli się jest w jakimś wyjątkowo urokliwym miejscu czy zwiedza się popularne atrakcje turystyczne.

We wszystkim jednak trzeba mieć umiar. Również w robieniu i dodawaniu zdjęć. Nie wszyscy o tym pamiętają i gdy wybierają się w obce miejsca, zachowują się jak dzikusy. Mieszkańcy kultowych nieruchomości w Wielkiej Brytanii zlokalizowanych w Notting Hill, Londynie, Edynburgu i The Cotswolds mają dość turystów, którzy od kilku lat skutecznie utrudniają im życie. Turyści nie są niczym nowym w popularnych regionach kraju, ale wzrost popularności mediów społecznościowych sprawił, że instagramerzy dosłownie zalewają popularne obiekty w kraju. Wszyscy chcą mieć super zdjęcia w cudnej wsi Bibury czy znanej i bogatej dzielnicy Notting Hill.

Problem w tym, że zupełnie obcy ludzie fotografują się pod drzwiami ludzi, którzy ich tam nie zapraszali. Wkraczają na prywatne tereny i nie potrafią uszanować czyjejś własności. Mieszkańcy skarżą się, że turyści są hałaśliwi, chamscy i roszczeniowi. Wieszają się po balustradach ich domów i bez pytania pstrykają sobie fotki. Żeby zrobić dobre ujęcie, nadające się na Instagram, czasem trzeba wykonać kilkadziesiąt zdjęć, a jak dobrze wiadomo, na to trzeba czasu. Niekiedy przez kilka godzin stoją pod czyimś domem, a swoim zachowaniem zaburzają spokój mieszkańców.