Z powodu niepełnosprawności nie opuszczał domu, sądził, że życie spędzi w samotności. Wszystko zmieniło się, gdy przez internet poznał Annę!
Kiedy Gregory się urodził, wszystko było w porządku. Uznano go za zdrowego bobasa. Maluch wraz ze starszym bratem i rodzicami zamieszkał we Władywostoku. Gregory wydawał się zdrowy, jednak z czasem budził się z płaczem, bardzo bolały go plecy. Rodzice zabrali go do lekarza, który postawił diagnozę: zanik mięśni, czas życia- kilka lat. Rodzice byli zdruzgotani.
Rokowania były przerażające, dziecko, zamiast usamodzielniać się i rozwijać będzie czuło się coraz gorzej i będzie potrzebowało coraz więcej opieki. Rodzice nie chcieli rezygnować, jeździli z nim do różnych lekarzy, znachorów i szamanów. Nic nie pomagało, wkrótce nie mógł już chodzić. Gieorgij przestał rosnąć, ale trzymał się życia i wbrew prognozom, że umrze jako dziecko. Niestety ludzie na ulicach przyglądali się mu i chłopak coraz częściej wolał zostać w domu niż wychodzić.
Jego jedynym oknem na świat stał się internet.