Jest jedno miejsce na ziemi, gdzie kobiety mają MĘSKIE HAREMY! Zobacz, jak się żyje w poliandrii

Coraz więcej Polaków za swój cel podróży obiera Azję. 

Chętnie udajemy się nie tylko do Indii, czy Japonii, ale też do Tybetu. Ciągną tu przede wszystkim miłośnicy gór, którzy pragną na własne oczy zobaczyć majestatyczny „dach świata”. Na zobaczeniu, czy wdrapaniu się na Mount Everest nie kończy się jednak wielka azjatycka przygoda. Tybet to nie tylko góry nie z tego świata. To też przedziwna kultura i zwyczaje nie z tej ziemi, o których pewnie słyszało niewielu z was. 

Najdziwniejszym z nich jest tzw. poliandria, rodzaj poligamii, w której to kobieta ma kilku mężów. W Tybecie taka praktyka jest na porządku dziennym, a kobiety urządzają sobie prawdziwe męskie haremy! Surowy, górski klimat i ubóstwo w tej krainie sprawiają, że kobiet jest tu na lekarstwo. Nie tylko przewaga liczebna mężczyzn nad kobietami wymusza jednak dzielenie się żonami. To raczej względy ekonomiczne. Jeden mężczyzna nie jest w stanie wyżywić licznej rodziny. Musi mieć kogoś do pomocy.

Warto zauważyć, że zanim do jakiegokolwiek ślubu dojdzie, amant musi słono zapłacić teściowi. Udowadnia tym nie tylko, że stać go na żonę, ale i „płaci” jej ojcu swego rodzaju okup. Choć może się to wydawać dziwne i kontrowersyjne, w rzeczywistości stanowi przywilej, a dla wielu kawalerów barierę nie do przejścia. 

Wspaniałym przekładem takiego mnogiego małżeństwa jest przypadek Rajo Vermy, która już dobrych kilka lat żyje w związku z pięcioma braćmi! Jej pierwszym mężem jest Guddu. Później poślubiła jeszcze Baiju, Santa RAM’A, Gopala i Dinesha – czyli młodszych braci małżonka. Jej pierwszy mąż nie jest zazdrosny o pozostałych. – Jesteśmy jedną wielką, szczęśliwą rodziną – wyznaje. Nie martwi go, że jego żona bierze na noc tego z mężów, na którego ma akurat ochotę. Rajo nawet nie wie, który z nich jest ojcem je syna!

Czytaj dalej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply