Przeżyła katastrofę samolotu i 10 dni błąkała się po amazońskiej dżungli! Jej ocalenie to prawdziwy cud!

Życie pisze najbardziej zaskakujące scenariusze.

Samolot jest obecnie uznawany za najbezpieczniejszy środek transportu, gdyż statystycznie w wypadkach lotniczych ginie o wiele mniej osób niż w drogowych czy kolejowych. Dlaczego więc tak wielu ludzi boi się latać? Ponieważ katastrofy w przestworzach są najbardziej spektakularne, a podróżny w obliczu zagrożenia jest bezradny.

 

Kiedy samolot, którym lecimy zaczyna spadać, praktycznie nic nie możemy zrobić, tylko modlić się i czekać na śmierć lub ocalenie, które przychodzi niezwykle rzadko….

Jest rok 1971, Boże Narodzenie. W Limie startuje samolot Lockheed L-188 Electra, mający międzylądowanie w Pucallpie. Wśród dziewięćdziesięciu dwóch pasażerów jest 17-letnia Juliane Koepcke, córka niemieckich biologów, którzy przyjechali do Ameryki Południowej badać przyrodę Amazonki. Młodej dziewczynie w podróży towarzyszy mama.

 

Warunki atmosferyczne do lotu były fatalne, ale mimo to, pilot postanowił poderwać maszynę z płyty lotniska. Niestety po zaledwie 10 minutach w samolot uderzył piorun, doprowadzając do jego rozpadu. Juliane i jej mama wiedziały, że to koniec, bo upadek na ziemię z ponad 6 tysięcy metrów musi zakończyć się śmiercią.

Samolot, a raczej jego resztki, spadły na odludziu amazońskiej dżungli. Wśród pokiereszowanych szczątek leżała Juliane i choć to wydaje się nie możliwe, wciąż żyła, mocno przypięta pasami do swojego fotela…

Ciąg dalszy tej niesamowitej historii znajdziecie na drugiej tronie. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : nolocreo.com

Reply