Żywy Ken chce teraz zostać żywą Barbie. Jak wyjaśnia, woli być piękną kobietą niż wiotkim starcem. Śmiać się, czy płakać?

Dożyliśmy czasów, w których każdy może być tym, kim chce.

Coraz mniej ograniczają nas normy społeczne, a społeczeństwa są coraz bardziej liberalne. Prawie wcale nie przejmujemy też tym, co o nas powiedzą inni. Żyjemy własnym życiem i dokonujemy własnych wyborów, ograniczeni tylko grubością portfela, który posiadamy.

Im ten grubszy, tym większe mamy możliwości. Duże możliwości oznaczają jednak dużą odpowiedzialność, na którą nie każdy jest gotowy. Głodni zmian ludzie nie zawsze zdążą pomyśleć, zanim zaczną wprowadzać je w życie. Nie myślą o tym, że koło puszczone w ruch nie łatwo jest zatrzymać. Wpadają w nałogi, uzależniają się od posiadania, od gadżetów, które wcale nie są im potrzebne, a już największą głupotę robią, ingerując we własne ciało. Niezliczone przykłady pokazują, że od chirurgii plastycznej można się uzależnić równie łatwo, jak od alkoholu, czy narkotyków.

Zaczynając swą przygodę z modyfikacjami ciała, ludzie wcale o tym nie myślą. Mają jedną motywację – chcą w końcu zacząć się sobie podobać, pozbyć największych wad, by zacząć z zadowoleniem patrzeć w lustro. Z czasem jednak zaczynają widzieć siebie w krzywym zwierciadle, a wykrzywiony obraz są w stanie zmienić tylko kolejne operacje.

Rodrigo Alves z Brazylii – to imię i nazwisko niewiele mówi, bo mężczyzna jest światu znany pod pseudonimem „Żywy Ken”. Jak zapowiada Brazylijczyk już niedługo ten pseudonim może stać się nieaktualny. Alves nie wyklucza zmiany płci, bo woli być „piękną kobietą” niż wiotkim starcem.

Więcej na ten temat dowiesz się z kolejnej strony.

 

tni Alves poddał się już 60 operacjom i ponad setce zabiegów medycyny estetycznej. Wszystko po to, by osiągnąć wygląd perfekcyjnej żywej lalki. Najbardziej kontrowersyjne, głośne i wyśmiewane było wyrzeźbienie sobie „kaloryfera” na brzuchu z tłuszczu. To nie ostre komentarze są jednak największym problemem mężczyzny, ale twarz, która zwyczajnie się rozpada. Jego nos nie chce się trzymać twarzy, a lekarze ostrzegli go, że jeszcze jedna operacja i najzwyczajniej w świecie odpadnie.

Alves sam zauważył, że jego ciało stało się wiotkie i już nie tak sprężyste, jak kiedyś. Decydując się na kolejne operacje, nie przewidział jednego – upływu czasu. Kolejne sztuczne członki po prostu go nie wytrzymują. W jednym z niedawnych wywiad stwierdził brutalnie szczerze, że jedyną naturalną częścią jego ciała są jego genitalia!  Dlaczego więc chce się ich pozbyć?

– Pewnego dnia, gdy zacznę się starzeć, mogę zmienić płeć i stać się Barbie. I tak jestem podobny bardziej do Barbie niż do Kena. Bycie Kenem nigdy nie było łatwe, wymaga ciągłych poprawek – wyznał Alves we włoskiej telewizji.

Być może jego nowe wcielenie będzie bardziej „udane” i trwalsze.

 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : viralthread.com

Reply