Kylie poszła do ślubu kompletnie łysa, ponieważ twierdzi, że kluczem do szczęścia nieuleczalnie chorych ludzi jest akceptacja własnej sytuacji

Człowiek lubi mieć nad życiem kontrolę, ale nie może panować nad wszystkim.

Ślub i wesele to wielka sprawa w życiu każdej kobiety. Większość pań marzy o tym, by ten dzień był perfekcyjny, a one same olśniewały wszystkich swą nieskazitelną urodą. Niestety życie pisze różne scenariusze i nie wszystkie śluby i weselne przyjęcia są spójne z marzeniami panny młodej.

Przygotowania do ślubu mogą trwać nawet dwa czy trzy lata. W tym czasie przyszłe panny młode szczególnie dbają o swój wygląd, np. zapuszczają włosy czy często korzystają ze SPA. Wszelka niekorzystna zmiana w wyglądnie jest traktowana bardzo poważnie i może zamienić się w poważną osobistą tragedię.

Dzień zamążpójścia szczególnie spędza sen z powiek kobietom chorym i niepełnosprawnym. Niekiedy ich stan zdrowia bardzo je ogranicza lub jest przyczyną ich dyskomfortu psychicznego. Niektóre z takich kobiet nawet rezygnują z hucznych wesel, bo nie chcą się pokazywać szerszemu gronu.


Kylie Bamberger była uroczą dziewczynką, która nie miała większych problemów zdrowotnych. Niestety w wieku 12 lat zdiagnozowano u niej chorobę autoimmunologiczną zwaną łysieniem całkowitym. W jej przebiegu organizm sam atakuje mieszki włosowe, przez co owłosienie na całym ciele zanika, łącznie z brwiami i rzęsami!


Kylie do końca liceum straciła więc wszystkie włosy i przez kilka lat nosiła perukę. Jednak pięć lat temu uznała, że nie powinna mieć kompleksów na punkcie braku włosów i zrezygnowała ze sztucznej czupryny. Ostatnio jednak temat peruki wrócił, gdyż wszyscy uważali, że powinna założyć ją w dniu ślubu, by wyglądać jak każda panna młoda.

Więcej o Kylie, jej ślubie i podejściu do swojej choroby przeczytacie na kolejnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : wittyfeed.com

Reply