Życzliwi sąsiedzi podrzucili jej do ogrodu list. Gdy go przeczytała jej oczy zalały się łzami. Wszystko, przez to, że jej mały synek jest chory!

Jessica nie mogła uwierzyć, że ktoś ze sąsiadów mógł ja podejrzewać o przemoc wobec dziecka. Odwiedziła sąsiadów i informowała ich, że Henry nie jest bity czy maltretowany, ale jest chory i to jest jego sposób na komunikację z innymi. Okazało się, że to tylko jeden ze sąsiadów uznał, że lepiej będzie pozbyć się z okolicy głośnego dziecka.

Jessica dodaje, że sposób załatwienia sprawy też jest paskudny. Zamiast przyjść i porozmawiać, dowiedzieć się, dlaczego dziecko tak się zachowuje, sąsiad wybrał pisanie listów i gróźb. Inni nie widzą w tym problemu, rozumieją, że chore dziecko ma takie samo prawo przebywać w swoim ogrodzie, jak i oni.

Jesicca ma nadzieje, że upublicznienie jej listu da do myślenia wszystkim, którzy najpierw oceniają, a potem, myślą.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : dailymail.co.uk

Reply