Ludzie na potęgę całują się z krowami. Obrzydliwie głupia moda może być niebezpieczna
Mieliśmy już różne mody i wyzwania.
Jedne mądrzejsze, inne mniej. Dla zabawy ludzie zwisali głową w dół z poręczy, oblewali się lodowatą wodą, a ostatnio rzucali plasterkami sera w dzieci. Wydawało się, że #trashtag challenge (w którym chodziło o uprzątnięcie zaniedbanych terenów) coś zmieni, a ludzie zaczną dla zabawy robić coś tylko dobrego, a nie tylko głupiego. Nie musimy chyba mówić, jak bardzo się myliliśmy.
Kolejne z internetowych wyzwań wraca do korzeni i jest tylko głupie, ewentualnie idiotyczne i obrzydliwe. W skrócie polega ono na całowaniu krów „z lub bez języka”. Wymyślili je twórcy szwajcarskiej aplikacji Castl i zaczęli rozpowszechniać pod nazwą #KuhKussChallenge („Cow Kiss Challenge”). Jakimś cudem chodziło o zachęcenie ludzi do wpłat pieniędzy na cele charytatywne. Aplikacja jest dostępna w krajach niemieckojęzycznych i to tam wyzwanie podchwyciło najwięcej osób.
Największemu szaleństwu ulegli Austriacy. Całowanie krów stało się tak popularne, że musiał interweniować austriacki rząd. Minister rolnictwa Elisabeth Koestinger nazwała wyzwanie „niebezpieczną uciążliwością”.
Pastwiska i łąki nie są ogłupiającymi ogrodami zoologicznymi – takie działania mogą mieć poważne konsekwencje – dodała urzędnik.
Może się wydawać, że ludziom nie trzeba tego przypominać. Tymczasem okazało się to bardzo potrzebne, po tym, gdy zaczęli skradać się to krów (niektórzy z kwiatami szampanem), by całować skonsternowane zwierzęta. Aż dziw, że do tej pory nic im się nie stało.