„Matką jest się przez całe życie” – mówi Ada. Troskliwa opiekunka przeniosła się z synem do domu opieki, by, mu dotrzymać towarzystwa

Jaki jest wymiar matczynej miłości?

Gdzie kończy się poświęcenie? Kiedy powinniśmy wypuścić dzieci z gniazda i pozwolić im żyć według swych zasad i przestać prowadzić za rękę? Rodzicielstwo to szereg prostych pytań, na które nie ma łatwych odpowiedzi. Ilu rodziców, tyle metod wychowawczych (czyli pewnie grubo ponad miliard, zważając na to, że jest nas ludzi około 7 miliardów).

Choć to niepopularna opinia wychowanie jest również nauką na błędach, dlatego właśnie (mimo że opiekunowie nigdy się do tego nie przyznają) pierwsze dzieci, są najbardziej rozpieszczone i najmniej słuchają rodziców. Z kolejnymi jest już łatwiej, bo w ich wypadku, nie popełniamy pomyłek, które przydarzały nam się wcześniej.

Nie znaczy to wcale, że jedynaki są skazane na los czarnych owiec, a ich wychowanie to pasmo rodzicielskich błędów. To nie reguła, tym bardziej że tego  jak być dobrymi opiekunami, rodzice mogli nauczyć się, patrząc na dobry przykład znajomych, czy bliskich krewnych. Czasami mamy do tego po prostu dar, jesteśmy urodzonymi nauczycielami, przyjaciółmi i przewodnikami. To, czy udało nam się nawiązać z dziećmi bliską relację, wychodzi dopiero po latach. Gdy dorosłe już pociechy z ochotą pojawiają się w naszym domu (czasem ze swoimi malcami), by się poradzić, czy po prostu przytulić i porozmawiać oznacza, że nam wyszło.

Na starość zacierają się różnice wieku. Rodzice tak samo, jak i dzieci zaczynają boleśnie odczuwać uciążliwy upływ czasu. Podobnie boli ich ciało. Mają jednakowe problemy i takie same bolączki. To, co powinno ich dzielić, zaczyna łączyć, obok bezinteresownej matczynej miłości zaczyna rodzić się coś jeszcze – niezwykła i nieprzewidywalna przyjaźń. Taka właśnie połączyła 98-letnią Adę Keating z jej 80-letnim synem Tomem. Niezwykłych uczuć nie była w stanie zburzyć nawet przeprowadzka samotnego mężczyzny do domu spokojnej starości. Matka poszła tam z nim, by dotrzymać dziecku towarzystwa.

Oto prawdziwy wymiar poświęcenia. Więcej o nim na następnej stronie.

my wychować dzieci najlepiej jak potrafimy, jednego jednak nie jesteśmy w stanie za nie zrobić: ułożyć ich życia i założyć za nie rodziny. To wyzwanie muszą podjąć sami i nie zawsze ta sztuka im wychodzi. Czasami ustatkować się po prostu nie udaje. Wtedy właśnie okazuje się, że tymi, którzy wiernie przy nas trwają, rozjaśniają dni i nie dopuszczają do nas samotności są rodzice.

Ada Keating z Liverpoolu ma 98 lat. Leciwa kobieta wychowała czwórkę dzieci. Wszystkie założyły swoje rodziny, jakoś się ustatkowały. Nie udało się to tylko najstarszemu Tomowi. Mężczyzna ma już 80 wiosen. Przez całe życie mieszkał z matką, z którą łączyła go prawdziwa przyjaźń. Grali w gry planszowe i wspólnie oglądali seriale. Sielankę przerwała starość, która uniemożliwiła tej dwójce wspólne życie. Uderzyła w Toma, który nieoczekiwanie zestarzał się szybciej niż sędziwa mama. Ada nie mogła się już nim opiekować, musiała pozwolić by przeniósł się do domu spokojnej starości.


pozwoliła jednak by jej syn pozostał sam. Choć miała własny dom, sąsiadki i miejsce na ziemi, gdzie czuła się dobrze i „u siebie”, wyprowadziła się wraz z synem, bo nie chciała, by został sam. – Kiedy wychodzę do fryzjera on mnie szuka, wypatruje, kiedy wracam. Wita mnie uściskiem, wdzięczny, że przy nim jestem i nigdy go nie opuściłam. Matką jest się na całe życie, nie można zostawić dziecka w potrzebie – mówi Ada.

Miłość i przywiązanie daje starszej pani siłę do życia i radość z tych dni, które ma jeszcze przed sobą. Jest szczęśliwa, bo ma dla kogo żyć.

Oto prawdziwy wymiar matczynej miłości i poświęcenia.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : wittyfeed.me

Reply