Matki malują dzieci już od kołyski. To prawdziwa plaga!
Aby pojąć jak bardzo niepokojąca to praktyka, wystarczy przypomnieć sobie swoje dzieciństwo. Zwykle było wypełnione zabawami na świeżym powietrzu, brudne, wesołe i beztroskie. O czym marzyliśmy będąc mali? O nowej lalce, misiu, albo grze? Być może o tym, żeby wszystko było z czekolady? Na pewno jednak nie o perfekcyjnie wystylizowanych brwiach i sztucznych rzęsach. Nie wiedzieć czemu, już od najmłodszych lat matki pozbawiają swe malce dzieciństwa.
Mało tego, uczą dziewczynki, że muszą być perfekcyjne, wyglądać idealnie w każdej sytuacji, być umalowane i nienaturalne. Czy to aby nie powrót do tego, jak stereotypowo były postrzegane kobiety kilkanaście, a może kilkadziesiąt lat temu? Pełne makijaże, które wykonano na tych dziewczynkach musiały zająć makeupistkom sporo czasu. Wolimy nie wiedzieć, jak matki sprawiły, by najmłodsze z dzieci były spokojne i nie wierciły się przez ten czas (wykonały je, gdy dzieci spały?).
Lepiej nie pytać też, jaki wpływ będzie miała chemia w użytych kosmetykach na delikatną skórę dzieci. W końcu nie bez powodu powstają całe linie do pielęgnacji najmłodszych buziek, do makijażu niekoniecznie.