Lekarze umierającemu Paulowi nie dawali żadnych szans, lecz mężczyzna nagle zaczął zdrowieć. Po wyjściu ze śpiączki zdradził tajemnicę, co mu wtedy pomogło
Paul Honey ma 28 lat i wraz żoną Casey i 6-letnim synem Koriem, mieszka w Rochdale 15 kilometrów od Manchesteru (Anglia). W grudniu mężczyzna przeziębił się, a lekarz rodzinny zdiagnozował, że to grupa. Paul zaczął się leczyć, ale zbyt wcześnie wrócił do obowiązków i nabawił się powikłań.
Ostatecznie mężczyzna dostał zapalenia płuc i po dwóch dniach od tej diagnozy trafił na intensywną terapię. Jego organizm nie radząc sobie z chorobą, zapadł w śpiączkę. Po 11 dniach życia pod respiratorem Paulowi zapadło się płuco, a nerki przestały prawidłowo pracować.
Mężczyzna wymagał bardziej specjalistycznej opieki niż mógł mu ją zapewnić szpital w Oldham. Niestety jego stan wykluczał jakikolwiek transport, nawet karetką. Lekarze wezwali więc rodzinę Paula, by się z nim pożegnała i przygotowała na najgorsze.