Mama z synem przetrwali 10 dni w buszu, tylko dzięki temu, że oglądali znany program TV!

Życie pisze niesamowite scenariusze i pokazuje, że spodziewać się możemy jedynie niespodziewanego.

Kiedy nie chce nam się czegoś zapamiętać, bronimy się argumentem, że i tak w życiu się nam to nie przyda. I dopiero czas pokazuje, jak bardzo się myliliśmy. Kiedy trzeba kupić dywan do domu i przeliczyć metry kwadratowe na bieżące, to nagle się okazuje, że kiedyś coś o tym było mówione, ale kiedy i gdzie… Nigdy tak naprawdę nie wiemy, czy zdobyta wiedza nie okaże się niezbędna.

Zwłaszcza wiedza praktyczna, która przydaje się, kiedy trzeba sobie jakoś poradzić z zaistniałą sytuacją. Oczywiście można stwierdzić, że wszystko, co jest nam potrzebne, można znaleźć w internecie, a wujek Google zawsze podpowie, co zrobić, żeby wyjść ze sytuacji obronną ręką. Jednak trzeba mieć świadomość tego, że nie zawsze można polegać na elektronice. Wystarczy utknąć w miejscu, gdzie nie ma zasięgu i może być niebezpiecznie.

Wbrew pozorom nie jest tak trudno doprowadzić do zagrożenia swojego życia. Wystarczy, że zgubimy się w lesie czy nawet niedaleko cywilizacji. Człowiek potrafi szybko się wychłodzić i wcale nie trzeba minusowych temperatur. Podobnie z odwodnieniem, brak wody może szybko nas doprowadzić do szaleństwa i decyzji, które przypłacimy życiem. Dlatego nie warto lekceważyć rad doświadczonych ludzi i zawsze czuć respekt przed naturą.

O tym, że nawet wspólne oglądanie popularnego programu, który pokazuje, jak zachować się w ekstremalnych warunkach nie jest stratą czasu, przekonali się Michelle i 9-letni Dylan, którzy przeżyli w buszu 10 dni, głównie dzięki stosowaniu się do rad Bear Gryllsa. Ten bardzo popularny na całym świecie surwiwalowiec bywa krytykowany za pokazywanie na wizji, jak je surowe mięso, jak poluje, ale jak się okazuje, jego program pokazuje też jak przeżyć, o co trzeba zadbać w pierwszej kolejności i jak to zrobić.

Cała niezwykła historia mamy i chłopca na kolejnej stronie!