Michelle poszła na randkę i…uratowała życie niedoszłemu samobójcy. Ze zwykłego spaceru wróciła jako bohaterka!

Scenariusze pisane przez życie nie przyszłyby do głowy nawet najbardziej pokręconemu scenarzyście.

To, że los lubi zaskakiwać wiemy nie od dziś. Niektóre sploty wydarzeń, o których słyszymy, bądź jesteśmy świadkami, wydawałyby nam się mocno przesadzone, nawet na srebrnym ekranie. Wyobraźcie sobie, że oglądacie komedię romantyczną, w której dwójka głównych bohaterów spotyka się na pierwszej randce, rozmawiają w niezobowiązującym tonie, przechadzając się alejką obok rzeki…

Nagle na moście dostrzegają mężczyznę, który stoi za barierkami i przymierza się do skoku. Myślą, że to jakiś żart, głupi prank, a wszystko jest kręcone gdzieś z krzaków. W ułamku sekundy zdają sobie jednak sprawę, że to, co widzą, dzieje się na poważnie, bez ich pomocy obcy człowiek zginie przykryty falami, a rodzina już nigdy go nie zobaczy.

Gdyby ktoś podsunął wam pod nos taki scenariusz, z pewnością skrzywilibyście się z niesmakiem, bo wasza komedia romantyczna okazała się dramatem, a oczekiwania po raz kolejny doznały smutnej kolizji z rzeczywistością. Życie jednak nie boi się łączyć gatunków. Potrafi zaskakiwać i nigdy nie możemy być pewni, czego mamy się po nim spodziewać.

40-letnia Michelle Tock szykowała się na pierwszą randkę. Nieco denerwowała się przed spotkaniem z mężczyzną, nie wiedząc, jak rozwinie się ta nowa znajomość. Nie mogła się jednak spodziewać, że już na pierwszym spotkaniu zostanie wystawiona na niebagatelną próbę, a od współpracy nowo poznanej dwójki będzie zależało czyjeś życie!

Zobacz, co spotkało Michelle i Iana na pierwszej randce. Tego, co przeżyli nie da się opisać słowami!

rwszą randkę Ian i Michelle wybrali się na spacer. Wyprowadzając nad rzeką psy 40-latki natknęli się na mężczyznę, który stał na moście, trzymając się balustrady. Scenariusz, którego nie napisaliby wybitni scenarzyści, bojąc się, że okaże się przesadzony i tym razem ułożyło samo życie.  Para była w szoku i nie mogła uwierzyć w to, co miała przed oczami. Początkowo myśleli, że to żart, szybko jednak przekonali się, że jeśli szybko nie zaczną działać, sytuacja wymknie się spod kontroli i nikomu nie będzie z tym do śmiechu.

Spojrzeliśmy po sobie z Ianem. – To nie może być prawda – powiedział. Szybko jednak się otrząsnęliśmy i podeszliśmy powoli do mężczyzny, delikatnie, żeby go nie przestraszyć, nie spłoszyć – relacjonuje Michelle. Po prostu zaczęłam z nim rozmawiać. Nie o tym, co się działo, chyba o czymś mało istotnym, nie pamiętam o czym, adrenalina była zbyt silna. Ian wykręcił wtedy numer na policję, włączył głośnik i zostawił w kieszeni, tak by policjanci słyszeli, co się dzieje – mówi kobieta.

cznie mężczyzna o własnych siłach zszedł z barierki. Nie wiadomo jak Michelle przekonała go do tego. Po wszystkim nie zdawała sobie nawet sprawy, że rozmawiała z nim aż 35 minut! To, co zrobiła nie dotarło do niej, dopóki nie pogratulował jej miejscowy szef policji, a lokalna społeczność i czujni internauci nie okrzyknęli bohaterką. Kobieta udowodniła, że właściwe słowa potrafią zdziałać cuda. Jak dowiedziała się potem od niedoszłego samobójcy, była to już piąta jego próba odebrania sobie życia!

Mam nadzieję, że udzielono mu należytej pomocy, a to że o tej naszej akcji ratowniczej jest tak głośno sprawi, że w końcu zacznie się przywiązywać większą uwagę do problemów ducha – wyznała Michelle.

Michelle i Ian pozostali ze sobą w przyjacielskich stosunkach. Czegoś zabrakło, by mogli stworzyć udany związek, przekonali się za to, że mogą na siebie liczyć w ekstremalnych, kryzysowych sytuacjach. To zaś wartość, która w dzisiejszych czasach jest niemal na wagę złota.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : bbc.com, rebelcircus.com

Reply