Mnisi z Tybetu nie są wcale tacy święci. To OPRAWCY tygrysów na gigantyczną skalę, a ich okrucieństwo mrozi krew w żyłach

Właściwy towar jet umieszczony w „magazynach” blisko kupieckich domów. Dr Rebecca Wong, która dzisiaj uczy na City University of Hongkong, gdzie zajmuje się nielegalnym handlem chronionymi gatunkami, tak wspomina swoją wizytę w jednym z takich magazynów. 

Sama poszłam do jednego z takich przybytków. Ściany magazynu pokrywały setki numerów telefonów. Dostawca był bardzo dumny ze swojej pracy i chwalił się, że nigdy nikogo nie oszukał.

– Dobra reputacja jest najważniejszą walutą w handlu – powtórzył kilka razy. W rzeczywistości wykonuje tę pracę od ponad dwudziestu lat. Wokół nas były skóry lamparta, antylopy i tygrysa. Każda warta około 900 euro – mówi Wang. 

Gdy klient dokona wyboru, może schować towar do walizki. Lub za niewielkie pieniądze sklep zajmuje się wysyłką paczki pocztą. Liczba osadzonych handlarzy jest wciąż znikoma, a zwierzęta giną nadal zaspokojenia pychy i przez głupotę bogatych panów, którzy chcą mieć np. namiot ze skóry tygrysa!

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply