Oto najokrutniejszy prank w historii! Na miejscu tej kobiety już nigdy nie odezwalibyśmy się do żartownisia
Zachowanie umiaru to podstawa dobrej zabawy, ale niektórzy uwielbiają przekraczać granicę.
W ostatnich latach świat oszalał na punkcie tzw. pranków, czyli psikusów. W robieniu żartów i wkręcaniu innych niecodzienne, absurdalne i podbramkowe sytuacje nie ma nic złego, o ile kawały są robione ze smakiem i nie zagrażają czyjemuś życiu lub zdrowiu.
Nic tak nie cieszy człowieka jak cudze wpadki, dlatego większość pranków ma raczej chamski charakter, a ich celem jest ośmieszenie czy przestraszenie wkręcanej osoby. Obecnie sporo ludzi podejmuje się organizacji pranków głównie po to, by je sfilmować i opublikować w Internecie.
Trzeba przyznać, że popularność pranków w sieci jest bardzo duża. Wiele z nich potrafi rozśmieszyć do łez, ale są też takie, które przekraczają wszelkie granice dobrego smaku i przyzwoitości. Autorem właśnie takiego okrutnego żartu, który nigdy nie powinien mieć miejsca, jest Roman Atwood.
Roman zabrał swoją dziewczynę Brittney Smith i ich synka Kane na jazdę próbną quadem, ponieważ chłopiec już od dawna marzył o takiej maszynie. Niczego nie spodziewająca się kobieta, puściła chłopca na krótką przejażdżkę, która z pozoru skończyła się tragicznie.
Kiedy Kane znalazł się na quadzie, Roman poprosił Brittney o książeczkę czekową i długopis. Gdy kobieta poszła po te rzeczy do auta, chłopiec został podmieniony na manekin. Następnie mężczyzna pozwolił odjechać maszynie (zainstalował w niej zdalne sterowanie), która z impetem wpadła do rowu i eksplodowała! Oczywiście Britteny myślała, że jechał nią jej jedyny syn…
Czy można zrobić komukolwiek okrutniejszy prank?