Dawać napiwki? A jeśli tak to jakie? Zobacz, ile i komu daje się w Europie i na świecie, by nie wyjść na skąpca

Napiwki to sprawa dosyć sporna. Jedni uważają, że nie powinno się ich dawać, inni wręcz przeciwnie uważają, że bez napiwku wstyd wyjść z restauracji.

To duży dylemat, dawać czy nie, a jeśli tak to ile. Są ludzie, którzy uważają, że napiwek nie należy się ani kelnerowi, ani kierowcy. Godzą się pracować za konkretną stawkę, więc nie powinni oczekiwać, że jeszcze będziemy im dopłacać. Restauracja wyznacza cenę za danie, więc płaci się tyle, ile się należy. W sklepie nie zostawiamy reszty czy nie dajemy napiwku, nawet jeśli sprzedawca jest bardzo miły.

 

Inni ludzie sądzą, że to forma docenienia kelnera, podziękowanie mu za obsługę. Wiadomo, że kelnerzy nie zarabiają kroci. Zatem ładnie jest zostawić coś od siebie. Przyjmuje się, że jest to około 10 procent wartości posiłku, jednak należy uważać, zwłaszcza podczas letnich podróży. W różnych krajach sprawa napiwku nie jest tylko twoim wyborem, ale jest przyjęta zwyczajowo, a nawet doliczana do rachunku. Są też w kraje, w których napiwek będzie obrazą dla kelnera.

 

Dlatego, co jakiś czas pojawiają się zestawienia, które wskazują, w jakich krajach należy dawać napiwki, a gdzie będzie to odebrane jak obraza. Najczęściej napiwki daje się w restauracjach i taksówkach, zatem te miejsca opiszemy.

Francja – W restauracjach napiwek jest najczęściej wliczony w rachunek i wynosi 10% zamówienia. Jednak mimo to dodaje się też coś od siebie, podobnie w taksówkach. Przyjmuje się, że 10% napiwku jest ok i nikogo nie obraża.

Niemcy – Tutaj też obowiązuje stawka 10% w restauracjach. W taksówkach jest nieco inaczej, po prostu rachunek zaokrągla się w górę, do pełnej sumy.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : dailymail.co.uk

Reply