Nazywają go Eyeborgiem, bo ma kamerę w protetycznym oku. Rob spełnił marzenia i jest jak Terminator

Nieszczęścia są częścią naszego życia. 

Czasami przydarzają się w najgorszym możliwym momencie. To strasznie smutne, gdy przydarzają się dzieciom. Nie sposób się przed nimi ustrzec. Trzeba żyć dalej, nie mamy innego wyjścia. Jest to wyjątkowo trudne, zwłaszcza gdy nasze nieszczęście jest efektem głupoty, jakiegoś wyjątkowo niefortunnego wypadku, sami jesteśmy sobie winni, a powaga sytuacji dociera do nas dopiero po jakimś czasie. 

Coś takiego przydarzyło się Robowi Spencerowi z Kanady, kiedy miał zaledwie 9 lat. Jako mały chłopiec zapałał pasją do strzelectwa. Obrał sobie jednak głupi cel. W trakcie strzelania z pistoletu źle trafił w górę obornika nieopodal. Kula odbiła się i trafiła go w oko, czyniąc chłopca ślepym. 

Początkowo 9-latkowi trudno było żyć z tak drastyczną zmianą. W końcu jednak pogodził się z tym, co się z nim stało. Pomogły mu w tym kultowe filmy o Terminatorze, w których cyborgi swym strasznym spojrzeniem przeszywały ludzi, paraliżując ich. Rob był zafascynowany, zapragnął zostać kimś takim. 

Okazja przydarzyła się wiele lat później. W tym czasie z małego chłopca zdążył wyrosnąć kreatywny mężczyzna. Jego marzenia wcale się jednak nie zmieniły i w wieku 43 lat, będąc wziętym filmowcem, postanowił zastąpić protezę oka, cybernetycznym okiem cyborga. Opracował projekt bezprzewodowej kamery, którą oprócz wyglądu od zwykłego oka odróżnia nadajnik mikro częstotliwości radiowych. 

Kamera nie jest podłączona do nerwu wzrokowego Roba, mężczyzna nie widzi więc tego, co widzi urządzenie. Nasz bohater może jednak śledzić przekaz na podręcznym monitorze, do którego jest podpięta maszyna. Aparat można także włączać i wyłączać jednym dotknięciem. 

Więcej na następnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply