Poszli zjeść obiad od ekskluzywnej restauracji z gwiazdką Michelin. To, co otrzymali, jest śmiechu warte!

Kelner przyniósł menu. Czytałem wcześniej, że największą zaletą tej restauracji są tak zwane zestawy. Nie możesz zamówić żywności, którą chcesz. Otrzymujesz zestaw wykonany przez szefa kuchni składający się z 3-6 dań. Wybraliśmy zestaw 6 dań bez alkoholu. Z alkoholem zamówienie byłoby dwa razy droższe. Kelner wrócił po zamówienie i przyniósł nam butelkę wody. Zadbał o to, żeby odwrócić ją logiem w naszą stronę, prawdopodobnie z powodów reklamowych. 5 minut później przyniósł nasze pierwsze danie. Pomysłem sobie: „Świetnie. Przyjechałem do Szwecji, aby zjeść rzodkiewkę mojej babci”. Keler powiedział, że to przystawka — pierwsze rzodkiewki sezonu i śliwki, które wyglądały bardziej jak oliwki. Zjedliśmy to. Smakowało jak rzodkiewki i oliwki.

Później przynieśli jajko przepiórcze w jakimś zielonym sosie z musztardą. Jajko było miękkie i dość smaczne. Zjadłem też sos. Był z dodatkiem wodorostów. Przynieśli też kawałek podpieczonego chleba.

10 minut później przynieśli kolejne danie. Z tego, co widziałem, była to ostryga. Keler oczywiście wyjaśnił, co to jest i jak ma być jedzone, ale nasz angielski nie jest perfekcyjny. Danie składało się z ostrygi, czosnku i zieleniny. Zjadłem wszystko, ale wciąż byłem głodny.

Potem podali kawior z chlebem. Powiedzieli, że chleb jest wypiekany w ich piecu i podsmażany na ogniu. Na talerzu był sos z maślanki, czosnku z dodatkiem pieczarek oraz kawior jakiejś rzadkiej dzikiej ryby. Smakował jak zwykły kawior z supermarketu. Chleb był smaczny i w końcu poczułem, że coś zjadłem.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply