Był zbyt zajęty torturowaniem ślepego kundla, by dostrzec to, co dzieje się za jego domem. To dowód, że karma wraca?

Niejednokrotnie słyszeliśmy hasło, że karma wraca, jednak nie wszyscy wiedzą, o co w tym chodzi.

Podobno każda ludzka myśli i działanie ma swoje konsekwencje, dobre i złe. Jeśli pragniemy pokoju, miłości i sprawiedliwości musimy właśnie to czynić, a wszystko, co dobre do nas powróci. Jeżeli wyrażamy negatywne emocje lub traktujemy kogoś źle, za jakiś czas spotka nas również coś złego. Może nie od razu, ale za tydzień, miesiąc czy rok na pewno karma nas dopadnie. Oczywiście nie każdy w to wierzy, ale niektóre przypadki pokazują, że jest w tym ziarno prawdy.

Trudno uwierzyć, że 32-letni James Edwards był zarazem fantastycznym ojcem i okrutnym człowiekiem. Malutką Leę traktował bardzo dobrze, jednak nie znosił zwierząt, które kręciły się po okolicy. Szczególnie nienawidził bezpańskich psów i kotów. Te wygłodniałe stworzenia podchodziły pod domy w poszukiwaniu smakowitych kąsków, co bardzo przeszkadzało Amerykaninowi. James mieszkał ze swoja 7-letnią córeczką w niewielkim domku na przedmieściach Detroit. Gdy zostawiła go żona, całą swoją uwagę skupił na ukochanym dziecku.

Kobieta nie utrzymywała kontaktów ani z nim, ani z Leą. Nie wiadomo, dlaczego odeszła. Prawdopodobnie przerosła ją rola żony oraz matki i postanowiła wyjechać do innego miasta, aby rozpocząć tam nowe życie. James prowadził dobrze prosperujący warsztat samochodowy. Starał się, aby córce niczego nie brakowało i nie szczędził grosza na zabawki i ubrania dla 7-latki. Często spędzali razem miło czas i dziewczynka była dumna, że ma tak fantastycznego ojca. Nie mogła tylko zrozumieć jednej rzeczy — dlaczego tatuś tak niechętnie podchodzi do zwierząt.

To dopiero początek tej tragicznej historii. Przejdź na kolejne strony i czytaj dalej. 

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply