Wszyscy biernie się przyglądali, jak ta 13-latka umiera. Jej ostatnie słowa ściskają za serce!

13 listopada 1985 roku potężny Nevado del Ruiz eksplodował. W niewielkim miasteczku Arenas oddalonym niecałe 50 kilometrów od wulkanu po dwóch godzinach zaczął opadać popiół. Mieszkańcy byli przerażeni jednak specjaliści od zagrożeń — burmistrz i lokalny ksiądz uspokajali mieszkańców, aby nie panikowali i zostali w swoich domach. Zapewne nie spodziewali się, że w nocy przyjdzie po nich błotna śmierć. Gorące gazy wulkaniczne stopiły pokrywę lodową i w dół sześciu dolin rzecznych ruszyły niszczycielskie lahary.

Pędziły ze średnią prędkością 60 km/h. Błotne potoki zniszczyły 85% miasteczka i zabiły ponad 28 000 osób! Mieszkańcy Arenas nie mieli szans z niszczycielskim żywiołem i chociaż na wszystkie sposoby próbowali uratować życie, tylko niewielu ludziom to się udało. Ofiary przeważnie ginęły na skutek przygniatania walącymi się budynkami lub poprzez uduszenie. Gęsty muł wdzierał się wszędzie. Zalepiał oczy, nosy i usta przynosząc paskudną śmierć.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : elitereaders.com, youtube.com, sopky-island.estranky.cz

Reply