Operacje plastyczne zniszczyły twarze wielu ludzi. Świetnym przykładem jest Michael Jackson! Oto jak wyglądałby dziś, gdyby nie poszedł pod skalpel!

We wczesnych latach 90-tych, kiedy chirurgia plastyczna nie była jeszcze tak popularna, ci którzy z nią eksperymentowali, ryzykowali więcej niż mogło im się wydawać.

W tamtych czasach nie było jeszcze tak dużej wiedzy na temat ludzkiej skóry, tkanek i narządów, ani na temat procesów ich gojenia. Specjaliści byli mniej wyspecjalizowani, a ich metody zawodne i nie do końca skuteczne. Oddając się w ręce chirurga plastycznego, istniała więc podobna szansa na to, że operacja się powiedzie, co, że okaże się totalną katastrofą.

Wszystkiego jednak nie można złożyć na karb przestarzałego sprzętu i niedoszkolonych fachowców. Twarzy ludzi nie niszczył zwykle jeden nieudany zabieg, a cała seria operacji powodowana chorą obsesją i uzależnieniem od skalpela.

Michael Jackson był żywą antyreklamą operacji plastycznych. Według Edy Gorbis, eksperta w dziedzinie dysmorfobii (zaburzenia psychicznego charakteryzującego się ogromnym lękiem i przekonaniem o tym, że chory wygląda nieestetycznie i niezdrowo przyp. red.) mógł ich mieć nawet 100! Oficjalnie przyznał się tylko do jednej.

Jak wyznał w jednym z wywiadów poddał się korekcie nosa, co pozwoliło mu lepiej oddychać i poszerzyć skalę głosu. Pozostałym zaprzeczał, choć już sam kolor skóry wiele mówił o jego uzależnieniu od zabiegów medycyny estetycznej.

Jackson traktował swoje ciało, jako kolejne pole do eksperymentowania, materiał w którym tworzył okazał się jednak niewdzięczny, twarz zaczęła się rozpadać, a efekty zabiegów nie przetrzymały próby czasu. Czy te wszystkie ingerencje skalpela, były mu jednak potrzebne?

Jak wyglądałby gwiazdor bez nich? Sprawdź na następnej stronie.

lania skóry, które przez lata gwiazdor próbował tłumaczyć bielactwem (chorobą skóry związaną z jaśnieniem skóry w związku z niedoborami barwiących pigmentów przyp. red.).  Potem był szereg innych zabiegów, takich jak: restrukturyzacja podbródka, botox, wypełniacze i powiększenie warg. Operacji nosa musiało być kilka, bo w ciągu lat zmieniał się on, robiąc coraz węższy i bardziej spiczasty.

W filmie dokumentalnym na temat Jacksona pt. 10 twarzy Michela Jacksona jego siostra La Toya opisała, jak przed pierwszą operacją nosa gwiazdor był tak bardzo zdenerwowany, że namówił do zabiegu również siostrę, która miała być jego królikiem doświadczalnym.

Chciał żebym zrobiła sobie nos. Co o tym sądzisz? – powtarzał. W końcu postawił sprawę na ostrzu noża i spytał: Czy będziesz moim królikiem doświadczalnym? Powiesz mi, czy bardzo bolało? – zapytał. Michael, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to to zrobię – wyznała 58-latka.

Operacja się udała, a efekt urzekł Króla Popu. W 1979 r. Jackson sam poszedł pod skalpel, co zapoczątkowało serię zabiegów, które po latach okazały się dla gwiazdy destrukcyjne.

l potrzebował ciągłych wizyt u chirurga i zniszczenia, które wywołały? Za jego operacjami stało coś więcej niż artystyczna wizja i chore ambicje. Według ekspertów z dziedziny psychologii próbował w ten sposób odzyskać własne ja, tożsamość splamioną trudnym dzieciństwem i jeszcze trudniejszą dorosłością pełną (bezpodstawnych czy nie) oskarżeń. To jednak, co w tym najsmutniejsze, to fakt, że gdyby nie uzależnienie od operacji mógłby być zupełnie innym człowiekiem.

Ten pogodny, nie ukrywający się za chustami, ciemnymi okularami i maskami człowiek, to według ekspertów z dziedziny chirurgii Jackson niezniszczony operacjami. Atrakcyjny, zadowolony z życia czarny mężczyzna z miłym, ciepłym uśmiechem w niczym nie przypomina gwiazdy zapamiętanej z ekranów telewizorów.

Pytanie tylko, czy bez sławy kontrowersyjnego artysty, uzależnionego od leków i skalpela, zyskałby tak wielką popularność tylko dzięki swojej bezdyskusyjnie rewelacyjnej muzyce.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : viralthread.com

Reply