Spotkali się na jednej randce, jednak jej to wystarczyło. Zakochana Lesya w dowód miłości wytatuowała sobie imię ukochanego…na twarzy!

Ludzie decydują się na tatuaże z różnych powodów.

Jedni chcą być oryginalni i wyróżnić się z tłumu. Inni chcą zakryć blizny po amputacjach i deformacje ciała. Jeszcze inni poprzez tatuaże upamiętniają ważne dla nich wydarzenie, czy moment w życiu. Jednymi z najpopularniejszych i jednocześnie najmniej trafionych tatuaży, są te z imionami partnerów. Ludzie decydują się na nie bardzo często, umieszczając imiona blisko serca, lub w miejscach intymnych, tylko dla widoku ukochanej, czy ukochanego.

Taki tatuaż to jawna deklaracja uczuć. Decydując się na niego, zakochana osoba pokazuje swojej drugiej połówce, że jest pewna swoich uczuć, które będą równie trwałe, co tatuaż. Zraniony posiadacz takiej modyfikacji zostaje podwójnie oszukany, nie dość bowiem, że uczucie, w którego nierozerwalność święcie wierzył, wygasło, to jeszcze pozostał z imieniem, które kojarzy się mu już tylko z byłym, lub byłą. Problem tatuaży z imionami „byłych” był tak duży, że powstały specjalne salony, a tatuażyści zaczęli specjalizować się w zakrywaniu barwnymi obrazkami tego, co pozostało z niejednej miłości i związku.

Pół biedy, jeśli tatuaż z imieniem był mały i nierzucający się w oczy. Taki z łatwością dało się ukryć i zakamuflować. Gorzej z tymi dużymi w widocznych miejscach. Z podobnymi problem miał już niejeden nieszczęśliwie zakochany, który w Internecie żalił się i zwierzał, jak był głupi i zaślepiony, decydując się na taki krok.

Na podobne wyznania musiała natrafić również 24-letnia wówczas Lesya Toumaniantz z Sarańska w Rosji, mimo to kobieta zdecydowała się wytatuować sobie imię ukochanego, które zakryło większą część jej twarzy. Czy jej zachowanie było przejawem głupoty, czy naiwnej, ale szczerej i odważnej miłości? Można byłoby się zastanawiać, gdyby nie jeden prosty fakt – zrobiła to po jednej randce i 24 godzinach znajomości!

Więcej o kobiecie i jej wybryku przeczytasz na następnej stronie.

a poznała się na internetowym czacie. Po pewnym czasie intensywnej wymiany myśli, zdecydowali, że muszą spotkać się w tzw. „realu”. Jak oboje przyznali, ich pierwsza randka była jak grom z jasnego nieba, poczuli coś, co zwykliśmy nazywać „miłością od pierwszego wejrzenia”. Już po pierwszym spotkaniu, wyznali sobie uczucia i postanowili być razem. W dowód tego, że jej deklaracje nie są jedynie czczą gadaniną Lesya pozwoliła swemu nowemu chłopakowi, tatuażyście wyryć jego imię na twarzy!

Zaledwie 24 godziny po ich pierwszym spotkaniu, urocza twarz kobiety zamieniła się w zaognioną ranę, a kilka dni później na jej buzi dało się już przeczytać olbrzymie imię „RUSLAN”. Zafascynowana mężczyzną Lesya oświadczyła – Dałabym mu wytatuować każdy centymetr mojego ciała, gdyby tylko chciał. 

Wkrótce po tym, jak artysta tatuażu oraz student sztuki oznaczył swoją nową dziewczynę, oświadczył się jej, a kobieta oświadczyny przyjęła. Zostali małżeństwem. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć tej dwójce szczęścia, co by bowiem było, gdyby szalone uczucie nie przetrwało próby czasu? Boimy się myśleć.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : rebelcircus.com, dailymail.co.uk

Reply