Kara, jaką wymierzył synowi to nieludzkie tortury, jakich zakazują wszelkie konwencje praw człowieka! Jak można to zrobić własnemu dziecku?

Rodzice karzą i nagradzają dzieci zazwyczaj według swego uznania, ale czasami kara nie jest współmierna do winy.

Nie jest łatwo dobrze wychować dziecko. Z jednej strony każdy rodzic chce, by jego syn czy córka miały wszystko, by mogły się rozwijać, miały zabawki. Dziecko jest tylko dzieckiem i ma prawo do niegrzecznego zachowania, dopiero się uczy, więc można pozwalać mu na błędy. Z drugiej strony dziecko musi mieć wyznaczone granice i jasno pokazane, co można a co nie.

Znalezienie balansu, właściwej drogi nie jest łatwe. Z pewnością bardzo ważny jest przykład, jaki dają rodzice. Ci, którzy uważają, że przemoc i pokazywanie dziecku, że to oni rządzą, bo są silniejsi, powinni zdać sobie sprawy, że nie prowadzi do niczego dobrego. Dzieci, które są dręczone i bite, najczęściej nie potrafią się z tym pogodzić w dorosłym życiu, same zaczynają używać przemocy, nie potrafią dobrze funkcjonować w społeczeństwie.

Ojciec, który wymyślił karę dla swojego syna, jaką można zobaczyć na nagraniu poniżej, powinien sam zasięgnąć porady specjalisty. Ponoć miał dość złego zachowani syna i uznał, że należy mu się kara. Jednak nie było to zabranie telefonu czy zakaz oglądania tv. Ojciec przywiązał dziecko do drabiny i podtapiał je w rzece. Chłopiec raz po raz tonął, by na chwile zostać wyciągniętym na powierzchnie.

Można tylko sobie wyobrażać, co przeżywało dziecko. Podtapiane, skazane w pełni na łaskę ojca. Krzyczało, że się zmieni przy każdym wynurzeniu. A ojciec i tak podtapiał je ponownie. Nagranie wyciekło do sieci, nie wiadomo, czy policja zainteresowała się okrutnym ojcem. W internecie, o zgrozo, krążą opinie, że bardzo dobrze zrobił, bo dzieci teraz są rozpuszczone i niewychowane.

Takie zachowanie jest uznawane za tortury i zakazane. Co wy sądzicie o takiej karze?

https://www.youtube.com/watch?v=Va64bMFLe4o

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : dailymail.co.uk

Reply