Pod jej oknami ustawiały się tłumy! Znała los Polski, uzdrawiała, rozmawiała ze zmarłymi i świętymi

8 marca 1946 roku, w pierwszy piątek Wielkiego Postu Katarzyna doznała ran sygmatycznych. Miała wówczas 39 lat. Później stygmaty zaczynały regularnie się pojawiać w piątki i środy. Świadkowie twierdzą, że z ran czuć było zapach kwiatów. Zdarzało się, że z oczu Katarzyny płynęły krwawe łzy, a na jej głowie pojawiały się rany od korony cierniowej. Często na własnej skórze przeżywała wszystkie męki Jezusa. Rany nigdy się nie goiły, lecz lekko zasklepiały, aby kilka dni później znów spływać krwią. Nigdy nie eksponowała zbytnio swoich stygmatów. Bardzo często nosiła bluzki z długimi rękawami.

Ustami polskiej stygmatyczki miał przemawiać sam Ojciec Pio. Powiedział wówczas, że źródłem wszystkich grzechów jest pycha ludzka. W latach 70. Katarzynie miała objawić się Matka Boska. Stygmatyczka miała również moc uzdrawiania. Podobno niejaka Józefa Kaczmarczyk została przez nią cudownie uzdrowiona z nieuleczalnej choroby. Katarzyna Szymon kontaktowała się także ze zmarłymi i doznawała niezwykłych wizji. Podczas nich przemawiała w języku hebrajskim i aramejskim, a nie umiała pisać i czytać po polsku.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply