Poprosiła, o jakiś znak zmarłego synka Jacka, wtedy na jej dłoni wylądował ten mały ptaszek

W kwietniu 2014 r. Marie Robinson musiała zmierzyć się z najgorszym z koszmarów rodzica, po ciężkiej chorobie pożegnała swojego czteroletniego synka.

Chłopiec zmagał się ze złośliwym nowotworem mózgu, którego zdiagnozowano u niego w wieku ledwie czterech lat. Po kilku miesiącach walki jego organizm się poddał. Mały Jack zostawił opłakują go rodzinę, matkę, ojca i czwórkę rodzeństwa, w tym ukochanego bliźniaczego  brata, Liama. Chociaż minęły trzy lata od śmierci chłopca, jego rodzina jeszcze nie pogodziła się z jego odejściem.

A raczej niezupełnie w nie wierzy. Jak twierdzi mama chłopca, jej malec wciąż pamięta o swojej rodzinie, a nawet ją odwiedził pod postacią tego malutkiego, niepozornego ptaszka.

Chcesz poznać całą tę inspirującą opowieść? Przejdź na kolejną stronę. 

tnia, Marie Robinson udała się na grób swojego czteroletniego chłopca, by się pomodlić i zanieść świeże kwiaty. Zanim jednak wyszła z domu poprosiła małego Jacka, by dał jej jakiś znak, że wciąż o niej pamięta, że jest gdzieś tam, bezpieczny i szczęśliwy. Choć minęły już trzy lat, od kiedy od nich odszedł wciąż nie mogła pogodzić się z tą okrutną tragedią. Strata była dla niej nie do zniesienia, aż do tego cudownego spotkania z małym drozdem. To odmieniło jej sposób patrzenia na tę tragedię.

Kiedy kobieta pojawiła się przy grobie chłopca, znikąd zjawił się tam maleńki drozd. Marie uznała to za wymodlony znak od zmarłego synka. To było cudowne spotkanie. On wcale się mnie nie bał! Zjawił się zupełnie znikąd. Przyfrunął i usiadł na jednym z pobliskich nagrobków – powiedziała Kobieta.

k okazał się jeszcze śmielszy, niż się jej wydawało- Wyjęłam telefon, żeby nagrać, jak blisko mnie siedzi, a on przeleciał nad nim i wylądował na mojej dłoni. Ciągle patrzył na mnie,  prosto w moją twarz i w pewnym momencie wylądował  na moim ramieniu i kilkakrotnie mnie dzióbnął! – dodała. Kobieta uznała to niezwykłe spotkanie za znak od małego Jacka. Wiadomość zza grobu, zamiast ją przerazić, pokrzepiła. Marie uznała, że jej syn daje jej znaki, że jest mu dobrze i powinna w końcu pozwolić mu odejść.

Od tamtego cudownego spotkania z drozdem, na cmentarz przychodzi ze spokojem w sercu. Rodzina powoli przyzwyczaja się do życia bez chłopca. Od spotkania z drozdem, wiedzą, że to własnie powinni zrobić, zacząć żyć od nowa.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej.

Reply