Rodzina trzyma go na łańcuchu jak psa. To nie żadna surowa kara, czy gorzka nauczka, nastolatek „zawinił” tylko tym, że jest upośledzony

Gdy świat obiegły zdjęcia dziecka prowadzonego na smyczy, ludzie nie mogli się nadziwić, co też w głowie mają jego rodzice.

Opiekunowie musieli solennie się tłumaczyć. Jak wyjaśniali, wszystko to dla dobra dziewczynki, która jest bardzo żywiołowa i trudno ją upilnować. Jakkolwiek częściowo mieli rację, sprawa i tak była mocno kontrowersyjna i wywołała nie lada dyskusję.

Internautom obrazek z dziewczynką na smyczy skojarzył się z dziećmi przywiązanymi gdzieś, czy przykutymi za karę, za to, że zrobiły jakieś głupstwo. Jeszcze gorsze były skojarzenia z niepełnosprawnymi dziećmi, więzionymi w pokojach i przykuwanymi do kaloryferów przez rodziców, którzy nie wiedzieli, co z nimi zrobić.  Podobnych przypadków było co najmniej kilka, a o jednym z nich nakręcono nawet film.

Było to jednak paręnaście lat temu i od tej pory o podobnych historiach słyszeliśmy rzadko lub wcale. Właśnie dlatego tak trudno jest nam uwierzyć, że są zakątki świata, gdzie dla upośledzonych dzieci nie ma ratunku, na oczy nie widzieli lekarza, a „receptą” na ich chorobę jest ciężki, mocno krępujący łańcuch.

Związane łańcuchami, uwięzione, by nigdzie nie uciekły i nie zrobiły sobie większej krzywdy, niż doświadczają na co dzień – tak właśnie żyją biedne niepełnosprawne intelektualnie dzieci z krajów tzw. Trzeciego Świata. Wśród nich jest 17-letni Yang Jie, który od 10 lat przykuty jest do studni.  Ponad połowę swego życia spędził w kuckach. Swobody nie ma nawet w nocy, kiedy to opiekunowie przykuwają go z kolei do łóżka.  Dlaczego jego rodzice traktują go nie lepiej od zwierzęcia?

Przejdź na następną stronę i poznaj tę do głębi smutna historię.

a, który wrzyna się w kostki nastolatka – tego używają jego rodzice, by uchronić chłopca przed ucieczką. Jak tłumaczą, gdyby tego nie robili, niepełnosprawny Yang najpewniej zgubiłby się i zginął. Biednych Chińczyków nie stać na opiekę medyczną dla ich dziecka, przykuli go więc do studni, gdzie przebywa większą część dnia. Nastolatek wychowuje się z kurami i psami, ludzkie dostaje tylko jedzenie. Gdy go nie ma, nikt jednak nie powstrzymuje go od żywienia się liśćmi i tym, co znajdzie wokół siebie.

Potrzeby fizjologiczne załatwia w miejscu, do którego jest przywiązany. Chodzi tylko tak daleko, jak daleko pozwalają mu więzy. Cały świat patrzy na jego dramat ze łzami w oczach. Dziennikarze robią z jego rodzicami wywiady, a internauci współczują. Do tej pory nikt jednak nie wyciągnął do rodziny ręki i nie pomógł. To przerażające jak ludzi bardziej poruszają krzywdzone zwierzęta niż cierpiący, niewinni ludzie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : rebelcircus.com

Reply