W dniu ślubu nie mieli fotografa, ale w 60 rocznicę zdecydowali, że czas na ślubną fotografię

Obecnie nie ma ślubu, na którym nie byłoby fotografa, ale wiele lat temu, nie każdy mógł sobie na niego pozwolić.

Dziś każdy z nas ma aparat w telefonie i w każdej chwili może uwiecznić to, co dzieje się wokoło niego. Powstają tysiące zdjęć z każdej, nawet niezbyt podniosłej chwili w naszym życiu. Kończy się to tym, że wiele z nich nawet nie przeglądamy. Gdzieś są i to wszystko. Dawniej, jeszcze przed czasami, że każdego było stać na aparat, zdjęcia najczęściej powstawały przy okazji wielkich wydarzeń.

Jeszcze nasi dziadkowie nie rzadko mają zaledwie kilka zdjęć z całego życia. Fotografia przy chrzcie, z okazji komunii, a potem ślub. Wszystkie ważne i mniej wydarzenia chowają się w ich wspomnieniach. A te kilka fotografii to najczęściej nie tylko jedyna pamiątka, ale też rzecz, która uwalnia wiele wspomnień, o czasach, które już dawno minęły.

Sesje ślubne nie polegają teraz na kilku fotografiach z rodziną i rodzicami. Nie raz sesja ślubna wiąże się z wyjazdem na drugi koniec świata. Młodzi z fotografem jadą w góry, na łąki czy na wysokie wieżowce. W różne często nieoczywiste miejsca, każdy chce, by jego sesja była oryginalna, niepowtarzalna i niecodzienna. Podobnie jak ślub.

Rosary i Borys wzięli ślub w 1957 roku, czyli 60 lat temu. Ich ślub był skromny, nie mieli zbyt wiele pieniędzy, ale wiedzieli, że chcą spędzić ze sobą życie. Nie sądzili pewnie, że razem przeżyją 60 lat, będą mieć 9 dzieci, 16 wnuków i jak na razie 4 prawnuków. Kiedy brali ślub, Rosary włożyła odświętną sukienkę, uszytą przez matkę. Było ciasto i mała uroczystość w przydomowym ogrodzie. Wszystko zachowało się w ich wspomnieniach, ale nie mieli ani jednej fotografii, więc zdecydowali się po latach na zdjęcia.

Efekty zobaczycie na kolejnej stronie.

Ten artykuł ma więcej niż jedną stronę. Przejdź na kolejną, by czytać dalej. źródło : boredpanda.com

Reply